I tak nastał poranek dzień szósty...
Słońce cudownie świeci, a ja myślę co ja ze sobą robię.
Wczoraj był dzień czekolady i mój mąż uczcił go, a że czekolada leżała na stole to zjadłam kilka kawałków, ale wieczorem na stół poszły pierniki w czekoladzie, nie pierniczki, bo były wielkie i bezmyślnie zjadłam cztery, i wcześniej jak zwykle trochę za dużo sushi, ale tylko trochę, bo naprawdę się opanowywałam. Ale do sushi było winko azjatyckie o smaku jakiejś tam śliwki...
I ja się dziwię, że waga stoi...
KONIEC, sushi prędko w domu nie będzie, czekolady też, no jeden rodzaj gorzkiej, ale ona nie ma takiej magnetycznej mocy jak mleczna z orzechami...
Jeszcze wczoraj pokręciłam treningi i zamiast core zrobiłam jogę, ale to nie tragedia skoro zrobiłam, ale dziś póki co nie mam kiedy zrobić treningu, bo zaraz robię za szofera a potem praca. I nawet nie wiem czy zdążę skorzystać z tego cudnego słońca.
Film był super, przerażające jest to, że to się wydarzyło naprawdę w naszym "praworządnym" kraju w którym czujemy się bezpiecznie...
Dziewczyny mam problem z motywacją, czuję znużenie. Dlatego też od poniedziałku chcę spróbować innych treningów, bo brak mi tej energii i euforii jaką czułam na początku.
Muszę dziś o tym porozmawiać z mężem, bo on nie wie co się dzieje a najbardziej może mi pomóc.
holka
15 kwietnia 2013, 16:54Wynik wtorek lub środa...dam znać ....A co u Ciebie trzymasz się?!
Mileczna
15 kwietnia 2013, 14:02Kurcze z ta motywacja to ja tez mam ostatnio na pieńku. Mężowie w takich sytuacjach sie przydają :) Ja sie zajawiłam na to bieganie - może mi pomoże!
Martynka155
13 kwietnia 2013, 22:21Oh te pokusy! Paskudna rzecz:(
holka
13 kwietnia 2013, 21:33Naprawdę ciężko jest zrezygnować ze zjedzenia czegoś pysznego gdy jest na wyciągnięcie naszej ręki...gdy alkoholik jest na odwyku to omija miejsca gdzie może być alkohol...A jedzenie omijać, jest trudniej...dlatego ja musze nie mieć nic co może mnie kusić...szczególnie teraz gdy moja silna wola poszła w kąt...Też lubie taką czekoladę :) Szukaj ćwiczeń dla siebie dla odmiany...ja jutro wybieram się na zumbę ciekawe cóż to za wynalazek ;) Fajnie jest mieć męża z którym mozna pogadać i on na dodatek znajdzie rozwiązanie...głowa do góry! Trzymaj się mocno! Nie dawaj się pokusom! Ja też nie będę :)
anabel87
13 kwietnia 2013, 18:38powodzenia :) pogoda się zmieniła, więc może rower? bieganie? spróbuj też les mills combat, ludzie co prowadzą (babka i koleś) są dość pełni werwy i energii :)
wolskae
13 kwietnia 2013, 18:24No coż, ja jestem zwolenniczką mniej emocjonalnego podejścia, a raczej spokojnego niesienia swojej doli, niekoniecznie smutnej, polegającej na ruchu i nieobjadaniu się. Nawet jesli czasem nie widac efektów to i tak i trzeba i warto iść tą drogą. (to oczywiście podejście, które mi się podoba, sęk tylko w tym, że trzeba je również umieć wdrukować w swój umysł, nad czym pracuję różnymi sposobami) Trzymaj się i szukaj swojej ścieżki. Pozdrawiam
efka55
13 kwietnia 2013, 14:45Pomyśl jaka jesteś dzielna, poszukaj starych portek i zobacz ile Cię ubyło.:)
AnaWK
13 kwietnia 2013, 14:30Może bieganie? Pogoda w sam raz :-)
AnielaKowalik
13 kwietnia 2013, 10:00No to koniecznie trzeba coś nowego znaleźć, zanim Ci w ogóle treningi obrzydną. I pogadaj z małżem, niech coś doradzi :)
MllaGrubaskaa
13 kwietnia 2013, 09:48Nie świadomie uczciłam wczoraj dzień czekolady batonikiem ! Masz rację jak trening nudzi trezba poszukać czegoś nowego :))