Zrobiłam właśnie 2gi trening les mills combat. Już myślałam, że odpuszczę, bo od wczoraj boli mnie głowa (jestem migrenowcem), ale wzięłam prochy i dałam radę.
Są 3 rodzaje kalendarza do treningu, 1szy to pojedynczy trening i dwa dni wolnego, 2gi to pojedynczy trening i jeden dzień wolnego, a 3ci to podwójny trening i jeden dzień wolnego.
Pierwszy dzień jest taki sam dla wszystkich, a dziś z powodu bólu głowy postanowiłam zrobić pojedynczy i było to cardio z hantlami, sporo przysiadów, pompek z wyskokiem, takie to ja lubię, ale nie dałam rady wszystkich zrobić, bałam się o głowę, ale mało odpuściłam.
Trening trwał znowu pół godziny i znowu jestem czerwona jak burak. W trakcie czułam się dobrze więc odpaliłam drugi trening przewidziany do "podwójnego" planu o był to strecz oparty głównie na kata z karate. Nie wiem ile to ma wspólnego z prawdziwym kata, ale było fajnie i tętno mi się unormowało po pierwszym treningu, trwał 20 minut, czyli w sumie wszystko mniej niż godzina.
Kolejny trening co mi się podobał i czuć, że daje efekty po zmęczeniu organizmu.
Jednak warto było zrobić zmianę trenerów. Ciekawa jestem co będzie jutro.
Cały program jest rozplanowany na 60 dni.
Od dłuższego czasu waga stoi w miejscu, dlatego nic na ten temat nie piszę. Ale jestem na to już uodporniona i nawet nie czekam zbytnio na zmiany, bo zmiany widzę w sobie, a mięśnie ważą... Nie pocieszać mnie, nie mam już doła ;)
Idę suszyć włosy, bo zaraz przyjedzie klient i głupio wyjść tak spod prysznica ;)
Mileczna
18 kwietnia 2013, 09:24Masz rację :) Ja nałogowo chodzę po lesie :) Też przez godzinkę. Teraz dołozyłam do tego jeszcze 30-45 min marszo-szurania i 3x w tygodniu skalpel.
Mileczna
18 kwietnia 2013, 08:02Kurcze za chwilke będzie z ciebie king brus lee karate mistrz :)) Naprawde rizpekcik za tak dużą ilośc terningów. Moja waga też stoi juz naprawdę długi czas ... no też się nie martwie bo te mięśnie. Faktem jest ,że więc "trenuję" niz na poczatku odchudzania. Fakt ,że czuje sie świetnie ale z obwodów to mi jakos masakrycznie tez nie polecialo. No nic...nie poddawać się i walczyć!
MllaGrubaskaa
17 kwietnia 2013, 19:51Ja Cię podziwiam za te treningi i mocno kibicuję :)) Wagą nie ma się co martwić , w końcu ruszy :))
holka
17 kwietnia 2013, 16:50No to po 60 dniach strach będzie sie do Ciebie zbliżyć bo już będziesz wytrenowana w sztukach walki :P....z tego co piszesz to jest mega wycisk ciesz się,że masz taki power w sobie :)....Waga wagą...ja tam mogę ważyć i 100 kg aby tylko wyglądać na smukłą łanię ;)
Sylvijka
17 kwietnia 2013, 15:43Fajnie, że podoba Ci się nowy trening :) i oby głowa przestała w końcu boleć :))
AnielaKowalik
17 kwietnia 2013, 15:14Z bolącą głową chyba bym nie ćwiczyła. Gratuluję samozaparcia :)
ita1987
17 kwietnia 2013, 14:05Radzisz sobie rewelacyjnie... Eh tam waga.. Ja przestała w nią wierzyć.. Susz się Susz :-)
AnaWK
17 kwietnia 2013, 14:04Brawo!Podoba mi síę Twoja postawa!;-)