Nie ogarniam się czasowo, doba ma za mało godzin :(
Po dzisiejszej zumbie pogadałyśmy z koleżankami z instruktorką i nakręciła nas żeby spróbować biegać. Zaproponowała pomoc w rozbieganiu (sama biega i ma za sobą maraton) I tak mi siedzi w głowie bieganie, zwłaszcza, że i tak mam namieszane w głowie od dawna przez Mileczną, a jeszcze kumpele się napaliły i dopytują kiedy zaczynamy... Nie wiem czy jeśli w ogóle to zacząć na podstawie wiedzy internetowej, czy jednak wynająć tę dziewczynę (ciekawe ile by chciała kasy...), ale może to niegłupio wziąć fachowca na początek żeby nie robić głupich błędów.
Tak jak ostatnio było u nas na wsi szkolenie w chodzeniu na kijkach i okazało się, że żadna z przybyłych na trening osób nie robi tego prawidłowo..
Wracając do biegania, cały wieczór studiuję stronkę http://www.runners-world.pl/
do tego przypominam sobie energię i pasję jaką tryska Mileczna od kiedy biega i tylko jedno pytanie mi hula po głowie, no może nie tylko jedno, ale to jest najważniejsze, czy początek grudnia to dobry czas na rozbieganie? Większość biegaczy chowa buty do szafy. Z drugiej strony pogoda póki co jest sprzyjająca, pies będzie zachwycony, reszta psów nieszczęśliwa, bo do biegania nie wezmę całego stada. Co radzicie, a zwłaszcza Mileczna? Muszę przespać sprawę, koleżanki też. Dlaczego one się nie napaliły w kwietniu? Jak ja miałam chęci, ale okazały się słomianym zapałem....
W ogóle mam dziś tyle energii.....
A jeszcze dowiedziałam się, że w przyszłą sobotę czeka nas dwugodzinny maraton zumby, już się cieszę i poprawiam kondycję :P No i muszę wziąć dużą butelkę wody, bo ostatnio półlitrowa w godzinę robi się za mała.
trocia_iw
29 listopada 2013, 10:55Jak efekty rev abs? Brzuch faktycznie się zmienia tak jak można by się tego spodziewać po zdjęciach widzianych w internecie? :)
Mileczna
29 listopada 2013, 08:12Nie potrzebujesz kopniaka tylko trochę wiary :)) Ważysz w tej chwili praktycznie tyle co ja kiedy zaczynalam biegać. no w zasadzie marszo/biegać. Masz super warunki - możliwość skorzystania z profesjonalnej trenerki i w dodatku towarzystwo do tego. Ja samiutka się z tym musialam zmagać i sama wylapywac swoje błędy - trudno powiedzieć czy mi sie udało :) przestań sie nad tym zastanawiac tylko zrób to poprostu - kto jak kto ,ale ty na 200% dasz rady. Nie ruszylas sie z kanapy wczoraj wiec w ogóle nie ma dyskusji. A co do atlasa to faken siet natychmiast go odkurzaj ,bo Ci los zrobi psikus jak mnie i nigdy go wiecej nie zobaczysz:))) Mój piękniutki atlas został w domu w Tarnowie - teraz w bloku nie ma szans żeby go gdzies tu wstawić. Dejm masz siłownie w domu :)))
NaDukanie
28 listopada 2013, 09:12Kurczę podziwiam i nie odpuszczaj. Gdzie ty na wszystko znajdujesz czas. Ja ostatnio kanapa i narzekanie jak mnie kolano boli :( podziwiam i jeszcze raz podziwiam.
Mileczna
28 listopada 2013, 08:52Piesa krew wybacz o najdroższa!!! Wczoraj miałam mega zabiegany dzień....po stokroć wybacz! Co do wody na fitnesie - to jakos mam to samo. Na samym początku chodziłam z 0,4 , ptem 0,5 ,potem 0,7 ... teraz 1,5 :))) Dobra ,ale do rzeczy. Po pierwsze - nie ma złej pory żeby zaczac biegać ,tylko trzeba sie ubrać. Tzn. moze odradzałabym bieganie po oblodzonych chodnikach ale do póki co jest naprawdę świetnie. Ja biegałam wczoraj popołudniu ,u mnie było - 4stopnie ,dla mnie bomba! Co do stronki - tez czytuję ,ale ... jeśli masz napalone koleżanki , i koszty z ta trenerka nie będa kosmiczne to ja z całego serca polecam skorzystac z takiej pomocy. Ja nie miałam takiej możliwości ,jedyne co mogłam dla siebie zrobic to skrupulatnei przypomniec sobie calą wiedze zdobyta dawno temu na kursach na AWF. W końcu nie musicie z ta kobitka trenować całe lata. Napewno wystarczy dosłownie kilka spotkań (nawet 1-2 to juz dużo). Pokaże wam jak sie prawodłowo rozgrzać , jak sie potem porozciagać. Ja tylko cudem uniknełam poważnej kontuzji ściegna w pachwinie (nie znalazłam fachowej nazwy:))). A niby to tylko taki truchcik. O matko ...jestem chyba bardziej podekscytowana Twoim bieganiem niz Ty , a może sie mylę ???
margolix
27 listopada 2013, 18:20Taak, andrzejki w czwartek bo czwartek to dzień studencki ^^ Na weekendy wszyscy się rozjeżdzają do swoich domów..
MARCELAAAA
27 listopada 2013, 17:38No jeśli chodzi o tego trenera od biegania -to jeśli chodzi o mnie to on by musiał mi zapłacić za to że może mnie hi hi rozchodzić :)Jednak leń to leń i nic nie kasuje :)Dużo sił na zumbe :)
holka
27 listopada 2013, 11:49Jednak ćwiczenia, w pewnym momemcie zaczynaja dodawać energii....i ma się apetyt na więcej...czy ja sie kiedyś w końcu przekonam...nie wiem bo wciąż kończę na etapie "ale ciężko" Nie mam pojęcia o bieganiu więc nic nie doradzę...podoba mi sie pomysł z "profesjonalną pomocą " :)
Mileczna
27 listopada 2013, 10:43masz racje - święta to zawsze jest wyzwanie ,ale poradziłam sobie z wielkanoca poradze i z bozym narodzeniem ... w sumie jak tak analizowałam nasze domowe menu wigilijne to tylko karp w panierce jest szaleńswtem - pozostałe punkty to całkiem dietetyczne są :) ciast sie u mnie w domu nie je ,mam nadzieję na galaretke mięsna - ale tą robimy tylko z piersia kurczakową :) mam juz zdolność nie obżerania sie ponad miare - więc nie wróże aż tak wielkiej katastrofy
Wonkaa
27 listopada 2013, 08:54Noooo, rycząca Czterdziestka - jak nic:-)) Ty tą energią tak szastasz cały czas? Bo ja mam jakieś takie huśtawy. Raz bym Giewont zaniosła do Gdańska, a za pół dnia mam wszystko gdzieś. Chociaż i tak na diecie jest o niebo lepiej, bo przedtem to nic mi się nie chciało cały czas
heili
27 listopada 2013, 08:50hej,ale dużo pozytywnej energii!! ja jestem ciepłolubna i już marzę o wiośnie,więc Ci nie doradzę.:))
MllaGrubaskaa
27 listopada 2013, 07:59Wow :) Podziwiam i powodzenia życzę, ja już kiedyś do biegania robiłam podchody, kilka biegów zaliczyłam, ale jakoś nie wciągnęło mnie to.