Dziś wpis bez fotek, bo wczorajszy dzień był wariacki.
Rano zjadłam owsiankę i pojechałam do lekarza 30km od domu i czekałam w poczekalni prawie 5 godzin, przegięcie, a nie miałam ze sobą nic do picia ani do jedzenia...
Jak stamtąd wyszłam to wpadłam do biedronki i kupiłam wodę i dwa paszteciki z kapustą i grzybami, były jeszcze ciepłe, a że weszłam jeszcze do rossmana i przy kasie były marsy to pochłonęłam jednego... :( Marsy to moja największa miłość słodyczowa.... zazwyczaj udaje mi się ja ignorować, ale wczoraj....
Wróciłam do domu po paskudnej drodze w marznącej mżawce, samochód miałam skuty lodem, a na dodatek skończył mi się płyn w spryskiwaczu 25km przed domem, a po drodze nie było żadnej stacji i jechałam "na czołgistę" miałam tylko szparkę nad deską rozdzielczą, chociaż dmuchawa i wycieraczki chodziły pełną mocą. Jak jeżdżę 20lat tak nie widziałam nigdy takiego oblodzenia.
Wrzuciłam dużą bańkę zapasowego płynu do bagażnika.
NIe zdążyłam nic zjeść w domu, bo leciałam na zumbę, a nie lubię jak mi w żołądku chlupocze.
Na zumbie była jak zwykle wycisk.
A wieczorkiem zrobiłam sałatkę z warzywami i kurczakiem.
A w lutym rusza u nas nowa sekcja stepa i oczywiście idę , zwłaszcza, że będzie o 11 co mi bardzo pasuje zawodowo, bo najwięcej klientów mam popołudniami.
MllaGrubaskaa
3 lutego 2014, 14:35Kochana, ten jeden mars na pewno nie zaszkodził. Na pewno na zumbie całkowicie go spaliłaś ;))
NaDukanie
3 lutego 2014, 12:35Zapamietywanie wynikow dla mnie nie jest problemem bo mieszkam tylko z mezem a on chce zebym nie chudla :)
Niecierpliwa1980
1 lutego 2014, 21:18Czekanie w poczekalni ,to najlepszy sprawdzian odporności i opanowania...podziwiam. Kiedyś czekałam do neurologa-po 6 godzinach miałam już zwidy :-P
MIPU91
1 lutego 2014, 16:45od czas do czasu jednego marsa można zjeść i w bilans wliczyć nei am co całkiem słodyczy sobie odmawiać:] a z tymi lekarzami to przekinanie wiecznie długie kolejki masakra , miłęgo weekendu
Mileczna
1 lutego 2014, 13:51niestety 11 nie dałam rady ,poszło tylko 8 km :))) orlen warsaw marathon jest 13 kietnia ,tak bliżej terminu postaram się pozbierać ludzi bo już jest kilka dziewczyn zapisanych będzie okazja do spotkania :))) może odwiedzisz stolicę:) ja wczoraj też uległam przed marsem - w podróży jakoś zawsze mam na to ochotę
oleczkadukaneczka
1 lutego 2014, 11:24ha ha na czołgistę ;-)))
Idziulka1971
1 lutego 2014, 10:54Jakie to żarówki? Jakaś podpowiedź? Będę wdzięczna :)
Idziulka1971
1 lutego 2014, 10:47U mnie wczoraj połowa gorzkiej czekolady została zaliczona wieczorem i nie tylko. Na razie u mnie mróz -5stopni, ale fakt wczoraj też miałam płyn do spryskiwaczy w ciągłym użyciu. Buźka.
NaDukanie
1 lutego 2014, 09:05Podziwiam cie za motywacje. A Mars no cóż ... Szybciutko go spalilas.