Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ostatnie dni ciąży:)


Do przewidywanego terminu porodu zostało mi 9 dni. Tylko, albo aż. Już nie mogę się doczekać. Chciałabym, aby poród nastąpił w terminie, bądź przed: z dnia na dzień czuje się w swojej skórze coraz gorzej... Jakiś czas temu pojawiły się rozstępy, które niestety rosną cały czas. Waga stoi "już" w miejscu, ale po przytyciu 20kg żadne to pocieszenie....

To dziwne, ale teraz kiedy jestem w ciąży myślę o tym, że przez 27 lat nie dbałam o siebie, jadłam co i ile chciałam, więc teraz najwyższa pora by pomyśleć o siebie!

Zamierzam karmić piersią jak najdłużej i mam nadzieję,że mi się uda.... Podczas pierwszych 6 tyogodni nie zamierzam stosować żadnej diety itp. ponieważ najważniejsze jest dobro dziecka. Później mam zamiar zacząć intensywnie ćwiczyć: rowerek stacjonarny, hantelki plus spacery plus oczywiście dieta (pod kontrolą dietetyczki). 

Czemu tak intensywnie myślę o diecie już teraz? Waże 108kg, przytyłam 20kg w ciąży i około 4kg przed samą ciążą. To tylko moja wina... bo jadłam, jadłam i jadłam...

We wrześniu/październiku tj za około 6 miesięcy wracam do pracy. Nie wyobrażam sobie wrócić do pracy z takim nadbagażem, tym bardziej,że już przed zajściem w ciąży byłam otyła...

  Jak planuję dojść do planowanej wagi?

-mam nadzieję, że podczas porodu (połowa marca) ubędzie mi 6-7kg-> czyli wyjdę ze szpitala z wagą około 102kg :(

-kolejne 6 tygodni połogu czyli do końca kwietnia około 4kg-> czyli "zostanie" 98kg :(

-31 maj 5kg-> 93kg

-30 czerwiec 5kg-> 88kg [waga jak przed ciążą]

-31 lipiec 5kg-> 83kg

-31 sierpień 5kg->78kg

-30 wrzesień 4kg-> 74kg

-31 październik 2kg-> 72kg

-15 listopad 2kg-> 70kg

Dlaczego właśnie 70kg? 6 lat temu schudłam 10kg z 80 do 70kg. Był to efekt intensywnych wakacji: dużo ruchu... zero diety. Czułam się dobrze w swojej skórze, z uśmiechem i  żalem (że później się zapasłam) spoglądam na zdjęcia z tamtego okresu...

Dlaczego wogóle chcę schudnąć? Po pierwsze moja waga mi przeszkadza... Jest mi ciężko, czuje się mniej sprawna. Po drugie chciałabym, aby mój mąż widział we mnie 100% kobietę, a nie tylko mamę swojego dziecka z wałeczkami tłuszczu widocznymi z kilometra:) Po trzecie chcę wreszcie czuć się pewnie, a nie wstydzić się swojego wyglądu.

Trzymajcie kciuki, aby się udało:)