Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Było ciężko...

Ciężko kontrolować wagę bez ważenia, ale ma to swoje dobre strony, bo gdy sobie troszkę pofolguję nie mam od razu wyrzutów sumienia. Weekendy są najgorsze. W sobotę były imieniny w rodzinie. Przygotowywałam się od obiadu. Zjadłam małą porcyjkę. A na imprezce kawałek pysznego mięska ( dziczyzna), 2 kawałeczki śledzika, 4 małe porcyjki sałatek ( różnych), 1 kromkę razowego chlebka oraz lampkę wina. Byłam bardzo najedzona, ale nie objedzona. Nie wiem, czy odbiło się to jakoś na mojej wadze. Zobaczymy w piątek. W niedzielę nie jadłam od 11 do 18. To nie był najlepszy pomysł. Wieczorem odczuwałam ogromny głód. Byłam na zajęciach z dzieckiem i nie pomyślałam, by zadbać o swoją dietę.
Na szczęście wieczorem jakoś się opanowałam, a dzisiaj jest już nowy dzień. Zmuszam się do treningu. Gdy już go zacznę idzie mi dobrze, ale jest mi się ciężko zmobilizować, aby go rozpocząć. Używam mniej soli, tylko troszeczkę albo wcale. Teraz więcej pieprzu: do sałatek, sera czy innych potraw. Prawie wcale nie używam gotowych mieszanek ziołowych za to więcej ziół. Ciągle próbuję nowych. Chyba niefajnie mieć dietę w święta , a mnie to czeka . Będę miała chociaż satysfakcję, że się nie objem. Trzeci tydzień nie jem nic słodkiego. nie kusi mnie, ale mam teraz ochotę na różne smaki i muszę ciągle coś wymyślać. Dzisiaj kurczaczek na ostro...Pierwsza osoba powiedziała mi komplement: " Ty chyba schudłaś..." BYŁO TO BARDZO MIŁE. No i założyłam dżinsy o numer mniejsze, które czekały na tą chwilę w szafie BARDZO DŁUGO. Ogólnie wszystko lepiej leży i nie muszę kupować nowych ciuchów!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!