Teraz jestem już pewna,że moja nadwaga jest skutkiem nieumiejętnego radzenia sobie ze stresem. Wczoraj miałam nerwowy dzień. Musiałam iść do lekarza, załatwić kilka spraw urzędowych , no i oczywiście obowiązki domowe. Jak łatwo zgadnąć nie dałam rady wszystkiemu podołać, no i co? Ten sam błąd, co przed dietą. Nieregularne posiłki, brak czasu na przemyślane zakupy, brak dobrego planowania, długa przerwa między posiłkami, stres,że nie dam rady...A wieczorkiem grzeszki dla odstresowania. Szybka bułeczka z masełkiem i kawałek keksika ( pierwsze moje odstępstwo od diety). Muszę się znów zmotywować, do piątku jest jeszcze trochę czasu. Wczoraj druga osoba zauważyła, że "zlichłam".
Naprawdę nie mogę w to uwierzyć, ale gdy nie jem i mam długie przerwy między posiłkami czuję się gruba i jakaś napuchnięta. Ale gdy jem regularnie, nie odczuwam głodu i chudnę. Dziwne, ale to prawda. Dieta polegająca na jedzeniu. Przecież to rewelacyjne odkrycie!Przynajmniej dla mnie. I jeszcze jedno zadanie przede mną: ODMAWIAĆ! Dla mnie to najtrudniejsza rzecz na świecie. Jak się tego nauczyć? I nie chodzi mi tu o jedzenie!
helena1970
28 listopada 2012, 09:13Właśnie! Co zrobić???
alinka833
28 listopada 2012, 09:07Oj, stres to paskudztwo. Ja też za swoje boczki obarczam winą stres. Tylko w dzisiejszym świecie i życiu które biegiem się toczy nie da się go wyeliminować. Co zrobić???