Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Szału nie ma...

Po tym weekendzie nie jest najgorzej. Nastawienie do diety dosyć dobre, wczoraj nadrobiłam nawet zaległy trening. Postanowiłam w tym tygodniu nie robić odstępstw od diety, trzymać się moich zasad, ćwiczyć. Tak myślę,że moje porcje były zbyt duże. Sugerowałam się bardziej zdjęciami, teraz dokładnie czytam opisy i sprawdzam wagę. Małe powtórzenie: 5 posiłków dziennie, tylko ciemne pieczywo, ok.1,5 l wody ( moja ulubiona Muszynianka), regularne posiłki z " mojego jadłospisu", zero cukru, słodyczy i podjadania, 3 dni z ćwiczeniami, 1 dzień moje stałe zajęcia sportowe jeszcze sprzed diety- ich nigdy nie odpuszczam, bo je uwielbiam.
To chyba wszystko. Jeśli w piątek waga spadnie przynajmniej o 0,5 kg kupuję sobie dobrą książkę ( na pewno związaną z podróżami)!Jeśli waga się nie ruszy, robię porządki w szafie (jak ja tego nie lubię!) Może kara lepiej podziała niż nagrody. Zobaczymy. Do piątku nie ważę się. Przydałyby się jeszcze jakieś spacerki w taką mroźną pogodę. Może pies mnie zmotywuje. Rano zrobiłam dosyć duże zakupy z myślą o diecie : ciemny ryż, płatki owsiane, pomidory, ogórki, ser, orzechy , migdały... na trochę starczy. I muszę dać radę dzisiaj z moim treningiem- dlaczego tak ciężko mi to przychodzi?
  • kwiatlotossu

    kwiatlotossu

    10 grudnia 2012, 12:01

    Metoda kar i nagród może się sprawdzić, możliwe że też zastosuję. Życzę wytrwałości i silnej woli w diecie