Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dziekuję za rozgrzeszenie...

Dzisiaj w najlepszym porządku. Wszystkie posiłki zaliczone, zero słodkości. Całkiem szczerze to nie zero, bo robiłam koktajl truskawkowy z cukrem trzcinowym i troszkę wypiłam, tak pół małej szklaneczki. Obiadek był smaczny, pomidorowa, a na drugie schab bez panierki w jajku i dużo surówki z pekińskiej, marchwi, pora i jabłka. Dodaję też kukurydzę. Trochę majonezu też. To podobno nie szkodzi. Użyłam tylko trochę soli i pieprzu. Nie używam żadnej vegety itp. Na początku myślałam,że nic nie będzie smakowało, z czasem wszyscy się przyzwyczaili. Najczęściej, gdy jemy poza domem wszystko wydaje nam się za słone. Kwestia przyzwyczajenia. Zaczęłam małe porządki. Niedawno musiałam rozmrażać lodówkę, więc dziś tylko szybko ją uprzątnęłam i jest super. Prasowałam, prasowałam, prasowałam... I to wszystko. Muszę się zabrać za szafy, nie umiem wyrzucać , zawsze to samo. Przeglądam rzeczy i znowu chowam do szafy. Pomóżcie!