Małe problemy w pracy, staram się podchodzić do tego z dystansem, ale i tak czasem się wkurzam. Słaba odporność na stres, poniosło mnie dzisiaj. Jutro będzie lepiej. To przez małe zaległości... tylko po co się tak denerwować?
Z dietą w porządku, czuję się lżejsza, brzuch z pewnością mniejszy, oponki też. Jakby szczuplejsza po twarzy jestem, tak mi się zdaje.
Ruchu za mało, nie ćwiczę, ciężko się zebrać. Nabiegam się po domu, potem nie mam chęci ćwiczyć. Chyba się usprawiedliwiam. Nawet na jogę nie jadę, muszę załatwić coś " na mieście". Wstąpię do sklepu, może znajdę coś dla siebie, chociaż chyba żadnych wyprzedaży jeszcze nie ma. Przed wyjazdem porządkuję szafę, tzn. jedną część. Wyrzucam niepotrzebne, stare ciuchy, w których nie chodzę, to postanowione. Ściskam to wszystko w szafie, a na to, w czym właśnie chodzę nie mam miejsca. Myślę sobie, może to jeszcze włożę, to taka porządna rzecz, może się przyda itd., itp....Jutro zaległości zawodowe, duuuuużo pisania.......