Od soboty byłam na ścisłym poście, leżałam cichutko w łóżeczku i czekałam...aż mi przejdzie.... Dopiero dzisiaj mogłam zjeść 2 talarki ziemniaczków, ugotowane jabłko i nieco mięska. Tak bywa, kiedy nie wolno, a sięgam po...orzechy!
Orzechy w większych ilościach (tylko 6 sztuk!) i do tego wieczorem - to dla mnie ciężka choroba, łącznie z temperaturą! Niegdyś niestrawność, teraz nazywają "grypą żołądkową". Mam nadzieję, że za kilka dni zupełnie wydobrzeję.
Do miłego!
A propos! Co pomaga na taką dolegliwość?
gragar15
22 maja 2010, 20:53Serdecznie witam Miłośniczkę orzechów. Ja uwielbiam orzechy szczególnie wloskie i szczególnie w łupinach. Nie zniechęciły mnie do nich ani sensacje żołądkowe, ani usunięcie woreczka. Nieraz potrafiłam zjeść ich 1/2 kg. Teraż jestem z vitalią i trzymam się założonej dietki, ale zawsze na zimę muszę mieć ich spory zapas. Pozdrawiam cieplutko:)
brigan
18 maja 2010, 15:17chyba tylko niejedzenie orzechów! Powrotu do zdrowia!
cancri
18 maja 2010, 15:15ojjj ja kiedyś nie mogłam jeść orzeszków, jak byłam mała, bo od razu wymioty etc.