Żar leje się z nieba niemiłosierny(+34 stopnie!). Siedzę sobie w domu i trochę pracuję. Wieczorem wyjdę z kijkami. Wczoraj wietrzyłam psiaka na półgodzinnym spacerze. Sprawdzę przy okazji ruchomość stawu po zabiegach. Rwa kulszowa ustąpiła(?) na jakiś czas, więc trzeba się rozchodzić i przygotować do codziennych wycieczek. Nie mogę przekonać męża do chodzenia. On woli rower, ale ostatnio dość ciężko pracuje fizycznie i byłabym sadystką, proponując mu jakąkolwiek formę relaksu. Sąsiadka, z którą byłam umówiona na "kijkowanie", zrezygnowała...i wychodzi na to, że będę chodzić sama.