Do niedawna, może 5 lat temu dowiedziałam się przypadkowo, że moja mamusia miała brata. Sprawa wydawała mi się bardzo zagadkowa, toteż poszukiwania zaczęłam od skierowania podania do archiwum wojskowego. Bo gdzieżby mógł przebywać mężczyzna trzydziestoparoletni w czasie wojny?
Teraz wiem niemal wszystko(?)... Deportacja z Kresów na Syberię, nieudana ucieczka do wojska Andresa i natychmiastowe wcielenie do WP Berlinga. Wymarsz z nieludzkiej ziemi na zachód. Szli, i szli aż doszli do Warszawy! 19 września 1944 roku w czasie walk powstańczych na moście Poniatowskiego mój wujek zaginął (zginął?).
Po wojnie UB wzywało na przesłuchania jego żonę i babcię nie raz. Żądali doniesienia im, gdyby wujek odezwał się.
Tam na dalekiej Syberii pozostał Ich mały synek, który zmarł z wyziębienia i głodu. Ciocia z niepełną rodziną wróciła w 1946 roku do Polski.
Każda rocznica Powstania Warszawskiego była nam bardzo bliska, tym bardziej teraz.
Opisałam jedynie cząstkę historii wujka, żołnierza i powstańca warszawskiego.
Proszę nie mówić, że to ruski sołdat!(zwłaszcza obecnie słyszy się dość często ów slogan!) To był Polak z krwi i kości!
Też walczył o naszą Ojczyznę!
"Tam też biły polskie serca"...na Kresach, w ziemiankach Syberii ...kto to powiedział?
galaksy
7 sierpnia 2010, 15:43Michała Mierzwińskiego. Pozdrawiam.
marka100
4 sierpnia 2010, 19:30hmmm...i pomyśleć,że trzeba było tak wielu lat ,żeby poznać losy krewnego... Helenko dziękuję Ci za rzeczowy komentarz,wierzę w Twoje dobre intencje ale ja znam siebie i wiem ,że nie byłabym w stanie przestrzegać skrupulatnie żadnej konkretnej diety dlatego po prostu ograniczyłam jedzenie ,wyrzuciłam z jadłospisu wszelkie tłustości i słodkości ulubione smażenie zastąpiłam gotowaniem i wprowadziłam ruch ale kto wie może z czasem "dorosnę "do czegoś innego .Pozdrawiam i miłego wieczoru życzę!
kotkaGapcia
3 sierpnia 2010, 17:22Tak to już jest, że nigdy do końca nie wiemy wszystkiego o swojej rodzinie. Do mnie, już po śmierci mojego taty, zwrócił się jego bardzo daleki krewny, który tworzył drzewo genealogiczne tej rodziny. Użyczałam mu zdjęć rodzinnych, uzupełniałam wiadomości rodowe na tyle ile wiedziałam. Z wykształcenia był historykiem i praca nad tym materiałem dawała mu wiele satysfakcji. Wydał dwie książki, które rozesłał po krewnych, posiadam je w swoim księgozbiorze. Wniosek z tego taki, że nawet sobie nie zdawałam sprawy, że dalsi moi sąsiedzi są ze mną spokrewnieni i osoby które znam z widzenia też należą do bardzo dalekiej rodziny. Pozdrawiam serdecznie, życzę sukcesów w odchudzaniu.
uleczka44
2 sierpnia 2010, 20:42niesamowita historia. Jeszcze jeden przykład jak wojna niszczyła życie ludzkie, na jaką poniewierkę skazywała, jak skutecznie rozbijała rodziny. Sam pobyt na Syberii to już był horror, a jeszcze ile przejść po drodze. Mój ojciec spędził 2 lata na Syberii w obozie jenieckim, wiem co to znaczy.
baja1953
2 sierpnia 2010, 20:02Co za historia... jak z filmu... Niestety smutnego filmu. Dla nas II wojna światowa jest odległa, ale nie na tyle, by nie byli w nią zaplątani nasi bliscy...Natomiast dla młodzieży 1939 czy 1789 to jakieś tam daty, często przekręcane i mylone...Oczywiście , że nie przez wszystkich... Dziękuję za miły komentarz... Rocznicę ślubu , która przypada w tym roku( październik) świętujemy już od stycznia. Zaczęło się od kupna "wypasionych" rowerów, na których teraz przejeżdżamy okolicę:) Pozdrawiam serdecznie, Helenko:)