Jak to jest, jeść czy nie jeść?
Wydawałoby się, że jednodniowe odstępstwo od diety jest całkowicie niegroźne. Jak widać nie w moim przypadku. Cały tydzień, do piątku pilnowałam się swoich założeń. W piątek, jak pisałam wcześniej, poszłam na imprezę i kompletnie wszystko olałam w sobotę co prawda miałam kaca moralnego, ale w sobotni wieczór odkryłam nowy sos do nachosów, zrobiłam go i wciągnęłam całą paczką nachosów , a po drodze wpadło mi jeszcze w rękę kilka czekoladek. Dziś moje samopoczucie sięgnęło kompletnego dna. To zabawne, ale nie umiem się po tym pozbierać, czuję się mega najedzona, gruba i straciłam motywację.
Gabbusia
2 marca 2014, 22:14Najpoważniejsze to to aby nie użalać się nad sobą. I nie rezygnować ze wszystkiego z powodu jednego zawalenia. Dieta trwa dalej. 1 dzień to jeszcze nie tragedia. Na pewno ci się uda. Musisz to sobie powtarzać. Powodzenia :)
Tay_Curlyhead
2 marca 2014, 19:29Powodzenia :)
TymRazemUdaSie
2 marca 2014, 18:24To zawsze niby jeden dzień ale jak wciągnie to jedzenie to na dobre:/
Piekna20letnia
2 marca 2014, 18:17Głowa do góry! Taki cheat day jest czasem potrzebny żeby rozruszać metabolizm, nie zdziw się jak po taki obżarstwie kg szybciej spadną! I nie miej wyrzutów sumienia, buziaki :)
TitkaFritka
2 marca 2014, 18:01Ja tak miałam cały luty. CAŁY. Ostatni tydzień budowałam motywację-mozolnie, ale stanowczo. Marzec = wiosna, da nowe siły.