Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
W koncu....wyproznilam sie:)


O boze...to byly ciezkie chwile:) ale jednak jestem 'pusta'....stalo sie tak dzieki ok 1,5 l z cytryna...pomogla:)
Wczoraj bylam u kumpelki....poszlo: chipsy, ciastka, cukierki......gorzej byc nie moglo....zaprzepascilam 2 dni bez slodyczy....ale wierze ze bd liepiej:)
Dzis zjedzone: budyn, banan, 4 jablka, 2 bulki (ze slonecznikiem)....wydaje mi sie jakbym zjadla o  wiele wiecej....nie bylo zle...Jutro sie zwaze...okaze sie ile przypakowalam...mam nadzieje ze na miare mojej psychiki, bo w innym wypadku...zalamie sie po prostu...i tyle.
Wczoraj nie cwiczylam.....w ogole wczorajszy dzien byl okropny....
Zapalilam wczoraj...wstyd mi....wiem ze tego nie powtorze...ale nie potrafie tak z %....poddalam sie....Ale spoko..nie bede palic, jesc slodyczy...= schudne a o to mi chodzi:)