Powoli docieram do 86kg...
Powoli..., ale i z niepokojem patrzę na swoje "podgardle".
Co prawda ciało ładnie się wchłania przy zmniejszaniu, ale owe "podgardle" nie chce się śpieszyć.
Widać skórę, której brakuje tłuszczyku, który ubył... - i wcale nie są to zmarszczki.
Czuję niepokój, bo chcę zrzucić prawie tyle samo co już zrzuciłam, ale nie chcę, aby było to widoczne na mojej szyi.
Nie chcę do końca życia chodzić w golfach!
Ktoś ma pomysł jak ratować szyję bez późniejszej operacji plastycznej?
Isztarrr
26 maja 2010, 22:22Dziękuję Dziewczyny :) Jakoś zapomniałam o zaletach masaży u kosmetyczki i własnych. Zaczynam więc od samodzielnych ćwiczeń i poszukam specjalistki :) Dziękuję :)
anna.helena
25 maja 2010, 20:31ja równeiż proponuję ci masaż u kosmetyczki; nakładanie samodzielne odpowiedniego kremiku z masowaniem delikatnym, oraz ćwiczenia na głowę i szyję, wystarczy po 2-3 minutki dziennie - kręcenie głową, tak by poruszać szyję, wyciaganie podbródka do przodu i wciaganie do tyłu - mi pomaga, bo podgardle miałam mocno rozbudowane a spadło i nadal spada. pozdrawiam
hollyhok
25 maja 2010, 20:16wiesz, ta zwisająca skóra pod brodą na pewno nie jest spowodowana tym, ze chudniesz i się nie wchłania, tylko skóra traci elastycznosc i zmarszczki grawitacyjne powodują to opadanie. Dobry krem, masaż i wizyta u kosmetyczki beda najlepszym rozwiązaniem:)