Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Tytułem wstępu :)


Witam serdecznie :)

Tytułem wstępu krótka historia o odchudzaniu... a bo to raz? a bo to dwa? mówiłam od jutra, od poniedziałku, od pierwszego kolejnego miesiąca, od nowego roku, od wiosny i od czego tam jeszcze :) Obiecanki cacanki, a głupiemu tłuszcz na dupie... Tak to było w moim przypadku, 2 tygodnie diety, 3 kilo mniej, koniec diety, 5 kilo więcej... Kto zna to z autopsji?

W lipcu tego roku... Eureka! Lubię biegać? Ja? Niemożliwe? Da się? Da się! Najpierw bieganie, potem modyfikacja jedzenia... Ale! Ale! Żadne diety-srety, żadne tam dukany-barany... Tylko: MŻ i ŻM (mniej żryj i żryj mądrze).

Efekty: LIPIEC - 15 LISTOPADA 2015 minus 13,5 kg

Jako, że jeszcze trochę balastu zostało, chociaż już nie mam otyłości, tylko albo aż jestem w dolnej granicy nadwagi (trochę mięśni się już ma) to postanowiłam, że zacznę pisać. A co! Taki ekshibicjonizm :)

Dziś pobiegane: 4,5 km.

A od grudnia SIŁOWNIO NADCHODZĘ!

Pozdrawiam!

I.

  • angelisia69

    angelisia69

    15 listopada 2015, 13:33

    i madry plan ;-) ja biegac nie lubie,ale za to cwiczenia codziennie w domku sa ;-) nie problem jest schudnac a problem to utrzymac,tak wiec mimo spadkow nie rezygnuj!

    • Ivonneee

      Ivonneee

      15 listopada 2015, 14:07

      Nie zrezygnuję z mądrego odżywiania i ćwiczeń nawet jak osiągnę cel :) Takie zdrowe życie podoba mi się bardziej niż poprzednie :)

  • angelika1234

    angelika1234

    15 listopada 2015, 11:32

    Chciałabym biegać, ale szybko się męczę ;/ wiec zazdroszczę kondycji ;) Spróbuje na wiosnę popracować nad moją ;)pozdrawiam !

    • Ivonneee

      Ivonneee

      15 listopada 2015, 12:18

      Z bieganiem jest tak, że od czegoś trzeba zacząć :) Ja miałam strasznie kiepską kondycję i zaczynałam biegać (a raczej truchtać) od 2-2,5 km. To było bardzo wolne tempo. Najpierw zwiększałam dystans 2, 3, 4, 5 km... a dopiero jak kondycja się poprawiła zaczęłam zwracać uwagę na tempo. Kondycha szybko poszybowała do góry, po miesiącu biegania 3x tygodniowo, różnica była jak między niebem a ziemią! Także i Ty dasz radę, trzeba tylko od czegoś zacząć :) Pozdrawiam!

  • Kilokaloria13kg

    Kilokaloria13kg

    15 listopada 2015, 10:14

    Hehe skądś znam te historię :-) moja i pewnie setek koleżanek jest podobna. :-) Walczymy o zdrowie i piękne ciało :-) mój cel to 1 stycznia 2016 to 69.9 kg - myślisz ze może się udać ? ..kurcze hmmm MUSI !!!:-)

    • Ivonneee

      Ivonneee

      15 listopada 2015, 10:23

      Pewnie realne, ale czy warto? Ja przestałam zakładać cele terminowe i wszystko się odmieniło... zaczęło iść jak trzeba, nie frustrowałam się, że nie udało mi się, a skoro nie udało to nie ma sensu. Owszem miałam cele ale typu 1. cel 85, 2. cel. 80, 3. cel.75 i prędzej czy później go osiągałam i była większa motywacja. Lepiej postaw sobie cel do 1 stycznia 2016 r. - schudnę jak najwięcej! Pozdrawiam!