Podreptałam wczoraj na siłownię, zaliczyłam ćwiczenia na biceps i plecy. No i brzuch oczywiście. No bo się nie chwaliłam, ale zainwestowałam 4 dychy w rozpisanie treningu. Mam 3x w tygodniu ćwiczenia siłowe na różne części ciała + obowiązkowo brzuch i 40 minut cardio. W pozostałe tylko cardio i brzuch. Pierwsze dwie części były ok, choć jak zobaczyłam ćwiczenia na brzuch na ławeczce skośnej to mało nie padłam. Zakwasy były, ale w normie. Ale po części na nogi mało nie zeszłam. Ćwiczenia jak w podstawówce - wypady, podnoszenie piłki i siadanie ze wstawaniem z ławeczki. Tylko ręce na ramionach, żeby zamachu nie było. Skutek - cały dzień nogi z waty, a potem dwa dnie ze schodów schodziłam bokiem. Nie mówiąc o podnoszeniu się z krzesła albo toalety. Jak pieliłam to na kolanach, a jak miałam się podnieść to sąsiadka miała polewkę, że hej. Ale przeżyłam Jutro mam tą samą partię do zrobienia. Ciekawe czy zepsuję sobie weekend czy nie
Maadziulkaaa
1 sierpnia 2013, 12:36pomyśl sobie, że zakwasy to znak, że mięsnie pracują. :) czyli cała ta Twoja praca nie pójdzie na marne! :) ja po pierwszym dniu siłowni nie mogłam podnieść się z łóżka, to dopiero był widok jak próbowałam się przekręcić na bok! życzę Ci powodzenia i wytrwałości! :)