Praca, którą mam obecnie, to najlepsza praca w moim
zawodowym prawie-dwudziestoleciu. Zdrowe układy i robota, która robi się niemal
sama. Z całego naszego biura to ja w ciągu dnia obijam się najwięcej, choć
miesięczny wynik mam na ogół najwyższy, co wprawdzie na kasę się nie przekłada,
ale mile łechcze moje nadwątlone ego. Do tego 3,5 tygodnia wakacji w lipcu i
sierpniu no i oczywiście wszystkie weekendy wolne! Wypłata przed terminem a i
kasa przyzwoita. I jeszcze wszystko to zgodnie z prawem. Czego można chcieć
więcej?
… ano można…
Do pracy dojeżdżam godzinę w jedną stronę. Powrót to kolejna godzina. Gdybym
jeszcze wrzucała piątkę i po prostu zapieprzała jakąś drogą szybkiego ruchu… Ja
mam co kilkadziesiąt metrów światła i kilka miejsc, w których grzęźnie się w
korkach nawet na parę minut. O kosztach paliwa i napraw samochodu nie wspomnę.
A dojazd autobusem to zwiększenie straconego czasu o kolejną godzinę dziennie. Nasza
śląska aglomeracja ma multum dróg i naprawdę próbowałam różnych alternatyw
(łącznie z różnymi godzinami dojazdów). Niestety, na bezstresową jazdę nie ma
szans. Codziennie tracę więc w sumie 10 godzin. Siedzę w aucie, potem w biurze,
a potem znowu w samochodzie. Tyję. Kręgosłup mnie boli. Brak mi ruchu. Po
przyjściu (a właściwie po przyjeździe) z pracy nie mam ochoty na nic. Oczywiście,
można się przyzwyczaić, cieszyć się z dobrej pracy i nie narzekać…
Zaprzyjaźniona, stabilna firma zaproponowała mi pracę. Branża ta sama, zakres
obowiązków inny, stres prawdopodobnie większy, bo w obecnej pracy MOGĘ zrobić
dane zlecenie klientowi jeśli CHCĘ, a w nowej będę MUSIAŁA zadbać o to, żeby
samochody miały zlecenia. Różnica między mogę i chcę a muszę jest ogromna. To
mnie przeraża – że coś będę MUSIAŁA. Z obecnej pracy mam wszak doświadczenie,
że najlepsze wyniki robię wtedy, kiedy… robię to co chcę!
Ale są też zalety: Do pracy 5 km!!!!! Nie muszę nawet jechać przez centrum
miasta, da się przejechać opłotkami, jeśli będę miała taki kaprys! Mogę
dojeżdżać rowerem! Mogę iść piechotą! Nawet jeśli pojadę samochodem, to korki w
moim miasteczku prawie nie istnieją. Czas dojazdu do pracy w godzinach szczytu
to max 15 minut samochodem! Poza tym blisko do wszelkich przyjaciółek, do
których w drodze powrotnej mogę wskoczyć na kilkanaście minut ploteczek. Kasę
wynegocjowałam sobie trochę lepszą niż obecnie, a należy jeszcze dodać koszty
dojazdu, które zmaleją o 80%! No i ten czas, który zyskam! I możliwość
aktywnego docierania do pracy (tzn. inaczej niż samochodem)! I jeszcze
dodatkowy bonus pod postacią kierowców. Kierowca to taki gatunek samca, który
zwykle wie jak wywołać uśmiech na paszczy spedytorki.
Reasumując: w obecnej pracy układy wprost nie do odbicia i zlecenia na zasadzie
„chcę”, a w efekcie najwyższe marże w biurze, ale dalekie dojazdy. W nowej
mniej samowolki a więcej zleceń na zasadzie „trzeba” i brak możliwości
porównania się do reszty zespołu (bo każdy robi zupełnie co innego), ale za to
dojazdy bliskie, kasa lepsza a czas zaoszczędzony. I więcej pracy z żywymi
ludźmi, a mniej z anonimowymi osobami z drugiej strony komputera, które są
tylko ciągiem literek na monitorze.
WCZORAJ ZŁOŻYŁAM WYPOWIEDZENIE (i zalałam się łzami)…
Kurcze, boję się z tą nową pracą… Żal mi tego co znajome, bliskie, oswojone…
Poprawiam coś, co jest dobre i boję się, że tym razem strzelę sobie tym
pomysłem w kolano… Choć w zasadzie zawsze było tak, że zmiana pracy wychodziła
mi na dobre. Więc liczę, że i tym razem dokonałam dobrego wyboru. A zawodowe
doświadczenie i praca którą włożyłam w swój emocjonalny i psychologiczny rozwój
sprawią, że nadal zlecenia będą robiły się same, a nowe układy będą równie zdrowe
co stare.
No, i przecież fajnie by było przyjść do nowej pracy szczuplejsza o jakieś 10
kg?!?!?!? Prawda?!?!?!? A więc MAM NOWĄ MOTYACJĘ. Czas operacyjny dwa lub trzy
miesiące (zależy jak dogadam się z szefostwem odnośnie czasu wypowiedzenia).
OD DZIŚ SIĘ ODCHUDZAM! Dla nowego, lepszego jutra!
(Waga wyjściowa 85,5 kg, ech…)
grupciaa
2 października 2013, 07:54gratulacje podjęcia decyzji wiem że nie było ci łatwo, niestety takie decyzje potrafią człowieka dobić ale dobrze że chcesz się rozwiać a może akurat z nowej firmie będzie lepiej, coś wspominasz o okresie operacyjnym tz jesteś po operacji czy przed ?? ps. z Jakiej jesteś dzielnicy Zabrza ? Co do jazdy autobusami to cię potrafię zrozumieć jeździłam autobusami jak nie 83 to 820 przez Chorzów do Tarnowskich Gór przy dobrych wiatr w 1 stronę jechałam 1,5 h więc wiem co to znaczy tracić czas w autobusie, natomiast to korków w centrum się nie wypowiadam są maskryczne, ja ostatnio jedze do domu przez Biskupice trudno dodaje drogi ale nie stoję w korku ;) miłego dnia
alineczka21
1 października 2013, 10:22Hej ja do pracy też mam 5 km w jedną stronę:)) Zajmuje mi to 35 min, ale daje niezły wycisk:) Mam nadzieję, że zima nie pokrzyżuje mi planów z chodzeniem na piechotkę:)) Pozdrawim
ZizuZuuuax3
1 października 2013, 09:57Życzę powodzenia, z zapałem można wiele osiągnąć :) Trzymaj się! :)