Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 6.
17 grudnia 2013
Śniadanie: 3 kromki razowca (300 kcal), II śniadanie: dwie kromki razowca (200 kcal), obiad: porcja spaghetti (600 kcal?), kolaja: banan (115 kcal). Razem: około 1215 kcal. Mało kcal, a czuję się na maxa pełna. To przez te spaghetti. Wiecie, niekiedy mam ochotę sie poddać. Dzisiaj nawet nie ćwiczyłam, bo nie mam ochoty na to. Nigdy nie będę miała wymarzonej figury, nigdy. Ponad miesiąc jem nie więcej niż 1300 kcal, a jak narazie poszło w dół tylko 2 kg. To bez sensu.
Macrocosme
17 grudnia 2013, 20:01Też czuję, że to co robię jest bez sensu... :( Ale nie poddawajmy się! I zgadzam się: jesz głównie węglowodany. Nawet ten banan, niby owoc, a węglowodanów ma od groma. Zaopatrz się przede wszystkim w kefiry, serki wiejskie i jogurty naturalne, a także kasze (najlepiej gryczaną), płatki owsiane i jakieś warzywa :) Wtedy po miesiącu efekt będzie o niebo lepszy :) Pozdrawiam i życzę samych sukcesów.
Ademida
17 grudnia 2013, 19:59Może dlatego, że Twoja dieta składa się głównie z węglowodanów? Nie wiem jak w całokształcie, ale ten wpis właśnie to sugeruje.