Bez słodyczy kolejny dzień. :)
Śniadanie: bułka, II śniadanie: bułka, obiad: 7 pierogów ruskich, kolacja: 3 kanapki. Aktywność: Mel B brzuch, 40 przysiadów i lekcja wf-u. ;) Good day. :)
Znów z Vitalią. :)
Od początku września znów ćwiczę, jednak nie udaje mi się trzymać diety. Mam nadzieję, że tutaj znów odzyskam motywację, jak kiedyś i zacznę zdrowo jeść. :) Obecnie ćwiczę 10 minutowy trening brzucha z Mel B, robie wyzwanie "30 dni przysiady" oraz "30 dni deska", co idzie mi najgorzej ze wszystkich trzech rzeczy. Moja figura jest ładna, nie mam dużego brzuszka, jednak chce jeszcze trochę popracować nad sobą. :) Życzę wszystkim Vitaliankom powodzenia! ;)
Wracam.
Dzień 1.
Tu znowu ja. ;) Były ferie świąteczne i Sylwester. Zrobiłam domówkę na 15 osób. Każdy coś ze sobą przyniósł i na drugi dzień zostało pełno żarcia. Wczoraj zjadłam z chłopakiem ostatnie ciasteczka. Dziś zaczynam kolejny miesiąc bez słodyczy i złego jedzenia. Przez listopad i grudzień ćwiczyłam i trzymałam się diety i schudłam przez ten czas 3 kilo, jednak przez ferie święteczne wszystko wróciło. Cały czas tv i pełna lodówka.. Tak wyszło. ;) Ale nie martwię się tym. Wszystko nadrobię. :) Plan: osiągnąć 63 kilo do wiosny, a jak da rade to 60. ;) Wiem, że potrafię, bo ostatnia dieta nie była porażką. Porażką były ostatnie dwa tygodnie wolne od szkoły, co oznacza ciągłe podjadanie. Od dziś wracamy do godzinnych spacerów, treningów z Mel B i 1300 kcal dziennie. No to START, znowu. ;)
Dzień 7.
Poranek z Mel B. Śniadanie: 3 kromki razowca (300 kcal), II śniadanie: banan (120 kcal), obiad: żurek z jajkiem (300 kcal) + kiełbasa (180 kcal), kolacja: dwie kromki razowca (200 kcal), później: jogurt (140 kcal). Razem: około 1250 kcal.
Dzień 6.
Śniadanie: 3 kromki razowca (300 kcal), II śniadanie: dwie kromki razowca (200 kcal), obiad: porcja spaghetti (600 kcal?), kolaja: banan (115 kcal). Razem: około 1215 kcal. Mało kcal, a czuję się na maxa pełna. To przez te spaghetti. Wiecie, niekiedy mam ochotę sie poddać. Dzisiaj nawet nie ćwiczyłam, bo nie mam ochoty na to. Nigdy nie będę miała wymarzonej figury, nigdy. Ponad miesiąc jem nie więcej niż 1300 kcal, a jak narazie poszło w dół tylko 2 kg. To bez sensu.
Dzień 5.
Śniadanie: płatki kukurydziane (150 kcal), mleko 2% (130 kcal) + mandarynka (30 kcal), II śniadanie: banan (120 kcal), drożdżówka z jabłkami (205 kcal), obiad: 4 pierogi odgrzewane ze śmietaną (470 kcal), później: ćwierć awokado (nie dobre to, 50 kcal), mandarynka (30 kcal), kolacja: 3 wafle ryżowe (105 kcal). Razem: około 1300 kcal.
Dzień 4.
Poranek z Mel B. :) Przed snem mam zamiar też poświęcić te 10 minut. :) To tylko 10 minut, a tyle daje. Śniadanie: 3 kromki razowca (300 kcal) + dwie mandarynki (60 kcal), II śniadanie: bułka grahamka (200 kcal) + pół kefiru (120 kcal), 3 wafle ryżowe (110 kcal), obiad: bigos (100 kcal) + mała kromeczka (50 kcal), deser: cukierek Michałek ;p (80 kcal), kolacja: pieróg z kapustą i grzybami (70 kcal) i dwa pierogi ruskie (180 kcal) ze śmietaną (40 kcal). Razem: około 1350 kcal. Znalazło się miejsce na wszystko. :) Tak zróżnicowane jedzenie mogłabym jeść codziennie. Po ostatnich dniach widzę, że nauczyłam się jeść z umiarem i odmawiać, mimo wszystko waga stoi.
Dzień 3.
Dopiero przyszłam do domu. Byłam z przyjaciółkami w mieście. Chodziłyśmy po galeri przez 4 godziny. :) Kupiłam dla chłopaka koszulkę i sobie spódniczkę na Sylwestra. Śniadanie: 3 kanapaki (300 kcal), II śniadanie: jogurt (140 kcal) z czterema łyżkami otręb pszennych (28 kcal) i trzema owsianych (75 kcal) + starte jabłko (70 kcal), przed wyjazdem: banan (120 kcal), później ciastko z McDonalda (250 kcal), kawałek ciasta (250 kcal) i po powrocie do domu gołąbek (175 kcal). Razem: około 1400 kcal. W mieście ciężko nie zjeść nic słodkiego, masakra. Mieszkam na wsi, gdzie nie ma sklepu i jestem z tego baardzo zadowolona. Chociaż i tak dzisiaj nie było źle. Koleżanki piły piwo, jadły pizze, popcorn, lody.. A ja nie. :) Odmawiałam. Kiedyś tak nie potrafiłam.
Dzień 2.
Poranek z Mel B. :) Wieczorem odpuściłam sobie ćwiczenia, bo przyjechał mój chłopak. Śniadanie: 3 kanapki (300 kcal), II śniadanie: zaklepana kanapka (190 kcal), mandarynka (30 kcal), obiad: talerz zupy pomidorowej z makaronem (300 kcal) i gotowana pałka z kurczaka (150 kcal) z kromką chleba (100 kal), podwieczorek: szklanka pomidorówki (100 kcal) i kawa zbożowa Inka (50 kcal), kolacja: znowu zupa z makaronem (300 kcal). Razem: około 1500 kcal. Beznadzieja.
Dzień 1.
30 dni minęło, a 2 kilo ubyło. Zaczynamy kolejny taki miesiąc. Poranek z Mel B był. :) Śniadanie: dwie kromki razowca (200 kcal), II śniadanie: jabłko (70 kcal) i mandarynka (30 kcal), obiad: 5 naleśników (1000 kcal), podwieczorek i kolacje przespałam. Razem: około 1300 kcal.