Witam w świąteczny listopadowy poranek. Waga jak zaklęta stoi na 85.5 dieta jest gorzej z ruchem mąż pracuje z domu i w jego obecności ogarnia mnie leń na spacery z kijkami. Namówić jego na wspólny spacer to jak wyzwanie wejścia na najwyższą górę świata. Wczoraj mimo pandemii przyjechała córką z wnuczkami nie powiem sprawiła mi wielką radość. Dziś jest już 8.30 A wszyscy po za mną śpią. Boli mnie troche glowa ale ja to mam tak zawsze gdy troche się przepracuje dzień wcześniej. Robiłam na zapas zupy w słoiki dla teściowej oraz ruskie pierogi. Czekam jak się obudzą to jeszcze upiekę pleśniak jabłkowy. Nie mogę zrobić teraz bo dom jest bardzo akustyczny i się pobudza i co niektórzy będą mieć zły dzień. Miłego dnia.