Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

22 latka, niekonsekwentna i z brakiem silnej woli. Ale za to z ogromną motywacją!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3849
Komentarzy: 72
Założony: 16 maja 2013
Ostatni wpis: 27 sierpnia 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
just_do_it

kobieta, 32 lat, Warszawa

162 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

27 sierpnia 2013 , Komentarze (1)

5 dzień diety idzie dobrze. Podjęłam męską decyzję i w końcu wzięłam się za siebie na poważnie:) Chociaż dieta to może nie jest odpowienie słowo...mam zamiar tak się odżywiać do końca życia. Zdrowo i regularnie. Podobno 3 pierwsze dni sąnajgorsze- to prawda. Ale wiecie co? Nawet nie mam ochoty na słodycze i inne niezdrowe przekąski. Teraz jest dobrze, czuję się lekka i silniejsza psychicznie!
Kupiłam sobie zeszyt i zapisuję w nim co jadłam, kiedy,co wydarzyło się w ciągu dnia dobrego i złego. To naprawdę pomaga, mobilizuje. Jak mam chwilę zwątpienia, to wracam do porzednich stron i wiem, że sobie poradzę.

Mam też nowe postanowienie (bardziej marzenie):) Zawsze chciałam podróżować, robić tysiące zdjęć pięknym miejscom, poznawać nowych ludzi, nowe zakątki, odkrywać...
Teraz postanowiłam odkładać pieniądze i powoli przygotowywać się do pierwszej podróży...
TOSKANIA :))
Marzę o tym od dawna!
Czuję, że w końcu obrałam dobry tor i spełnię swoje marzenie.
Ostatnie tygodnie sprawiły, że nabrałam więcej pewności siebie, wszystko układa się dobrze i mam nadzieję, że tak pozostanie;)

Miłego dnia Kochane! :-)

12 sierpnia 2013 , Komentarze (4)

Przypominam sobie siebie jeszcze z początku roku. Nie wyobrażałam sobie dnia bez treningu, pilnowałam jedzenia, słodycze jadłam okazjonalnie, nie jadłam dużych porcji. Podobałam się sobie. Dzisiaj patrzę na zdjęcia ze Stycznia czy Marca i zastanawiam się gdzie popełniłam błąd? Dlaczego nagle tak się zaniedbałam? I tu nie chodzi już nawet o wagę, bo przytyłam jakieś 2 kg, czyli nie tak strasznie dużo. Ale chodzi o to, że kiedyś się sobie bardziej podobałam,miałam plaski brzuch, lekko widoczne mięśnie, uniesione pośladki, jędrne uda. A teraz? Czuję się jak flak. Owszem, trochę się zmieniło. Mam pracę, która wymaga 12h stania i biegania po sklepie w ciągu dnia, ale przecież po odliczeniu czasu na sen pozostaje jeszcze jakieś 5 h. Nic by mi się nie stało,gdybym jedną godzinę poświęciła na ćwiczenia. Ale ja zawsze znajdę jakąś wymówkę...

Jutro- po na pewno długiej walce ze samą sobą- wstaję o god. 5 i idę biegać ok.30 min, później zrobię dodatkowe 30 min treningu. 

Jak chce się w życiu zmian, to trzeba wziąć się za siebie. Nic się samo nie zrobi.

10 sierpnia 2013 , Komentarze (8)

Dziś temat może mało dietowy, ale który wpływa na moje życie, na to co robię...
Otóż od kilku lat interesuję się fotografią. I mimo, że zrobiłam już w życiu sporo zdjęć, dalej nie wierzę w swój talent. Kochane, powiedzcie mi, z perspektywy osoby które (być może) nie zajmują się tym tematem, czy te zdjęcia da się oglądać? Czy rozwijać się w tym kierunku? A może dać sobie spokój? Uwielbiam to robić, ale nie wiem, czy potrafię. Tylko proszę- szczerze 


Co do diety: w październiku mam być "nową sobą". Zaczynam nowy etap i mimo, że ciągle upadam, to wierzę, że w końcu stanę na równych nogach i będę z siebie dumna! 
Nie poddam się!!!

8 sierpnia 2013 , Komentarze (3)

Nie powiem nic na temat diety.
Powiem tylko, że trzeba ruszyć w końcu tą grubą dupkę i zacząć wyglądać jak człowiek.

Bez wymówek.


29 lipca 2013 , Komentarze (5)

Z dietą jest ok.
Z ćwiczeniami gorzej. Dzisiaj poskakałam trochę na skakance i padłam.  Byłam cała mokra. Jest tak okrutnie gorąco, że chyba się ugotuję. Tak więc trening przekładam na wieczór. 
Rzuciłam pracę i od razu kamień spadł mi z serca.
W środę zaczynam nową. Mam nadzieję, że tu będzie lepiej

15 lipca 2013 , Komentarze (2)

No i stało się. Osiągnęłam swoje maksymalne wymiary. Nie wchodzę na wagę, bo chyba bym umarła na zawał. Wystarczy, że w biodrach mam 95 a w udzie 56, gdzie w obydwu miejscach jeszcze miesiąc temu było ok.4 cm. mniej. Wcześniej przeżywałam, że jestem gruba. Teraz naprawdę jestem. Wstydzę się chodzić w czymkolwiek. W spodniach się  nie mieszczę, a jak już wcisnę, to wyglądam jak baleron. Nie mam ubrań, w których wyglądałabym w miarę dobrze. Zaczęłam tracić kontrolę nad jedzeniem, nad sobą. I nie będę się tłumaczyć problemami osobistymi, bo to żadna wymówka. 

Jedyna dobra wiadomość ostatnio to taka, że dostałam się na moje wymarzone studia magisterskie. 

I to był właśnie bodziec do zmiany. Powiedziałam sobie: Nie zaczynaj nowego etapu w życiu ze złym humorem, z masą kompleksów, z niechęcią.

Od dziś zaczęłam dietę. 
Ale już bez żadnych odpustów, bez żadnych wymówek.
Koniec z tym.
Chcę być w końcu szczęśliwa.

Wracam na dobre.

Menu dziś:
Śniadanie: 2 kromki ciemnego pieczywa, 2 plastry sera, pomidor
II śniadanie: kanapka z serem
Obiad: zupa pomidorowa (bez śmietany)
Kolacja: 2 jabłka

Wiem, powinnam jeść pieczywo tylko raz dziennie, ale wstaję o 4:45 rano do pracy i to jest najszybsze śniadanie.
Będę wstawała 5min wcześniej i wracam do owsianki.

Będzie dobrze. 

19 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Nie  mogę się poddać! Nie chcę tego!
Tyle walczyłam o ładną figurę, tyle wyrzeczeń, ćwiczeń, wylanego potu...zaprzepaściłam to jednym miesiącem. To dla mnie powód do wstydu, ale też jestem zła na siebie, że tyle czasu spędziłam na staraniach, a nic z tego nie mam.
Tak naprawdę, kiedy patrzę na zdjęcia, widzę że nic się nie zmieniło. Kiedy ćwiczyłam, to zmiana była jedynie w mojej głowie, czułam się dużo lepiej, miałam więcej energii i siły, miała więcej pewności siebie. To było coś.
Ale teraz wiem, że muszę zmienić coś w swojej sylwetce.
Przejrzałam swoje stare notatki w komputerze i wiecie co? Tak naprawdę nie miałam ani jednego dobrego tygodnia jeżeli chodzi o dietę, zawsze dobrze było w poniedziałek, wtorek czasem środę, a potem znowu akcja JEDZENIE.
Dlatego wyrzuciłam wszystkie swoje stare zapiski, wszystkie zdjęcia motywujące, wszystkie mobilizujące treści. Nie chcę ich, nie potrzebuję ich. Chcę, żeby mobilizowało mnie jedynie odbicie w lustrze. Sama chcę być dla siebie inspiracją i sama chcę się napędzać do działania. Tak to wszystko powinno działać.
Mam nadzieję, że będziecie ze mną, bo jak nikt potraficie dodać skrzydeł i otuchy.

A teraz zdjęcia.
Styczeń 2013:

Luty2013:
Początek maja 2013:
Połowa maja:



Czerwiec:





Widzicie więc. Żadnych zmian na lepsze! A ostatnio niestety jedynie zmiany na gorsze. 
Ale tym razem się postaram. Jutro się dokładnie zmierzę i zrobię nowe zdjęcia.
Niestety nie mam wagi, nie wiem ile obecnie ważę.

WIEM JEDNO- BĘDZIE DOBRZE!

14 czerwca 2013 , Komentarze (4)

Z mojego kolorowego życia nici.
Żre jak świnia.
I właśnie idę na pizzę.
Nie zasługuję, żeby tu z Wami przebywać.
Jesteście takie silne, takie zdeterminowane,umiecie się kontrolować.
Nie mam żadnej z tych cech.
Lepiej będzie jak sobie stąd pójdę.
Może kiedyś zmądrzeje, to tu przyjdę.
0 efektów. 
0 włożonej pracy.
Wiem, nic samo nie przyjdzie...

9 czerwca 2013 , Komentarze (1)

"If you don’t like how things are, change it! You’re not a tree." - Jim Rohn

Ostatnio moje życie wykonało obrót o 180 stopni. Miałam trochę czasu na przemyślenie pewnych spraw i zdałam sobie sprawę jak bardzo nie lubię siebie z nie wiadomo jakiego powodu. Pamiętam z psychologii takie ćwiczenie, gdzie na kartce piszemy sobie rzeczy, które w sobie lubimy, a których nie. Te cechy, których nie lubimy staramy się zmienić lub wyeliminować. Te, które nam się podobają staramy się umacniać. Mam zamiar zrobić dzisiaj to ćwiczenie.
Kolejną sprawą, jaką sobie uświadomiłam jest to, że jestem pesymistką, jestem leniwa i nie wierzę w siebie. Chcę to zmienić!!!
Moją największą pasją jest fotografia, jednak niewiele miałam czasu i chęci żeby robić zdjęcia w ostatnich miesiącach. Dlatego wczoraj się przełamałam i zrobiłam sesję na warszawskiej starówce. I chyba wyszła całkiem nieźle...:-)
Chcę w końcu zacząć robić to, co naprawdę kocham a nie tylko to, co uważam za słuszne. Mam 21 lat a zachowuję się niekiedy jak staruszka. Chcę zobaczyć miejsca, których nigdy nie widziałam, poznać ludzi, jakich wcześniej nie spotkałam. W te wakacje w każdy weekend mam zamiar być w innym miejscu!
Od jutra robię tygodniowe wyzwania,to mnie może bardziej zmobilizuje do zdrowego odżywiania  zrzucenia wagi. 
Wyzwanie (jedzeniowe) na tydzień 10-17.06.2013:
1. 0 słodyczy
2. 0 pieczywa
3. 0 serów

Chcę, aby moje  życie było kolorowe. 
Nie chcę już szarości i monotonności. 

6 czerwca 2013 , Komentarze (5)

Dziś do południa wysyłałam CV i po południu chodziłam po sklepach w celu znalezienia pracy. Mam dwie oferty, którą mogą wypalić, ale na razie nie chcę zapeszać:-)
Choć nie cierpię dostawać prezentów, ten od mojego brata akurat mi się spodobał.
Tą zieloną grecką piankę mogłabym siedzieć i wąchać cały dzień, jest po prostu nieziemska
A zjadłam spaghetti w najbardziej okrojonej wersji, jaka tylko mogła być:)
ciemny makaron, pomidory, czosnek, kilka oliwek i dużo przypraw. Bez oliwy, oleju, sera i innych dodatków, a i tak było pyszne <3
Wiecie co? dziś poczułam się tłusta. To chyba pierwszy raz, kiedy się tak czuje. Zawsze mówiłam, że jestem gruba. Ale tłusta...to coś innego. Spojrzałam na siebie w lusterku i od razu posmutniałam
Ech, no nic. Może to będzie jakaś mobilizacja do ruszenia tyłka.
Z dietą jest ok, ale z ćwiczeniami...Nie mam takiego zapału jak kiedyś. Jeszcze nie tak dawno mogłam ćwiczyć codziennie po 1,5h a teraz nie chce mi się ruszyć nawet na 10 min.
Mam nadzieję, że powoli zacznę wracać do normy.
Miłej reszty dnia :-*