... chyba dopada mnie kryzys... czytalam o ludziach ktorzy w pewnym wieku porzucaja prace i zaczynaja zyc w buszu ... kiedys sie smialam, dzis dopadlo to i mnie... dostaje krotko mowiac pierdolca... codziennosc - praca , silownia , dom - mnie zabija i nie mam pojecia jak sobie poradzic... zazdroszcze tym ktorzy marza o stabilizacji... mnie stabilizacja zabija ... mam cisnienie na przezycie czegos co mnie znowu zmieni, przygoda, zmiana prawdziwe zycie... bycie korpo szczurkiem mnie wykancza, siedze w pracy podbijam rutyne i chce mi sie wyc...tylko jak to zmienic...
justagg
14 września 2019, 20:35Jak masz oszczędności to rzuć wszystko i wyjedz w podróż...na pewno masz jakis znajomych porozrzucanych po świecie :)
kachagrubacha.wroclaw
14 września 2019, 20:38za malo oszczednosci, a znajomi sie pojawiaja bardzo szybko :) ... dobrzy ludzie sa wszedzie...
kachagrubacha.wroclaw
14 września 2019, 20:38... no i chwilowo tezogarniam pewne papiery i musze byc na miejscu :(
justagg
15 września 2019, 20:00Ale jak Ci zle to trzeba dążyć do tego zeby bylo Ci dobrze. Szkoda czasu na trwanie zwlaszcza jak nie ma sie dzieci... wiec ogarniaj papiery i w droge :)
cancri
14 września 2019, 19:42Mi sie marzy taki busz. Albo prawie samotna wyspa.
kachagrubacha.wroclaw
14 września 2019, 20:23mnie delikatnie mowiac ciezki pierdolec sciska... jak nic sie nie dzieje i stabilizacja uderza to mam wrazenie ze jest mnie jakby mniej, sens mi ucieka ...