32 dzień diety... jest coraz trudniej, mimo iż waga idzie w dół... Idzie strasznie powoli, ale w dół... i mimo iż wiem, że nie przytyłam z dnia na dzień, czasami przychodzą takie dni jak wczoraj... Otóż tak źle jak wczoraj nie było już dawno... nie, nie jedzeniowo, dietowo wszystko ok, ale psychicznie to istna katastrofa... Zawsze w takich chwilach sięgałam po alkohol, piwko, czy dwa nie ważne ważne ile, ważne by nie myśleć o wszechogarniającej beznadziei ... A wczorajszy dzień był inny... Po tym jak udało mi się wytrwać w tej wszechogarniającej beznadzei, przeżuć ją dokładnie i wypluć, nadszedł dzisiejszy dzień... trochę lepszy... uświadamiający mi, że mam problem z radzeniem sobie z sobą w takich sytuacjach... Ciekawych rzeczy się człowiek o sobie dowiaduje będąc na diecie...