Zmieniłam swój pasek wagowy, z wagi docelowej 70 do wagi 80 kg, do której będę dążyć , potem, znów zmienię ustawienie o 5 kg i tym sposobem dojdę do wymarzonej wagi 60 kg, tak sobie wymyśliłam, bo gdzieś wyczytałam, że bardziej realnym jest osiągnięcie wyznaczonych celów małymi kroczkami. Cel na dzisiaj to spacer w miarę szybkim tempie jak na moje możliwości. Ciasta nie ruszam, zostawiam dla mojego syna, zresztą po tej duchowo-cielesnej uczcie na wadze pół kilo więcej, bo jeszcze przed snem , tak dla zaśnięcia zjadłam kawałek, zapijając szklanka mleka, co dla mojego żołądka przetrawienie tego było prawie zdobyciem Mont Everestu ... Do wtorku trochę czasu zostało ( ważę się dla Vitalii we wtorek) więc muszę się wziąć za pas, by zgubić to dziadostwo z pasa.