Cześć, kobity! :)
Zadziwiające, jak naturalnie udaje mi się utrzymać dietę. Wiem, to dopiero pierwszy tydzień, ale dla kogoś, kto zaczynał nową dietę niemal codziennie, to już jakiś sukces :)
Dziś rano niestety nie zdążyłam zjeść śniadania... Tak to jest, jak wychodzi się z domu o 6.30. Wiem, że jedzenie o tak wczesnych porach zabiera mi mnóstwo czasu, więc musiałabym mieć dodatkowe pół godziny. Ale jak tu wygrać ze snem? :)
Wzięłam na uczelnię kanapkę z kurczakiem, banana i jogurt grecki z jabłkiem. Tego ostatniego już nie udało mi się zjeść, więc będzie na kolację. Na obiad, tak jak wczoraj pisałam, kuskus z warzywami :3 Zapychające i pyszne. Teraz wcinam sobie pomarańczę, oczywiście kwaśną, bo takie lubię najbardziej :D
Poćwiczę chyba po kolacji, bo czuję jak mnie bolą nogi po wczoraj. Jutro wolne, więc będę delektować się posiłkami, a wieczorem idę z przyjaciółką na siłownię, będzie wesoło :D Coraz bardziej mi się to podoba.
Trzymajmy się dzielnie! :)
EDIT:
Zrobiłam właśnie rozgrzewkę z Mel, pośladki i ramiona. Bolało :) Teraz kolacja, a wieczorkiem jeszcze przysiady i może coś na brzuch.
roogirl
25 lutego 2016, 18:07Brzmi super :)