Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Sobotnie, trzecie menu.


Sobota jak to sobota- leniwa :)

Menu:
Śniadanie: 1,5 tosta z plastrem sera, szynki i cebuli
II śniadanie: serek wiejski z pałeczkami błonnikowymi i 2 łyżkami powideł śliwkowych
Obiad: zapiekanka z wczoraj, pomarańcza
Kolacja: może nic, a może sobie strzelę jakiś jogurcik

Niestety popodjadałam troszkę dziś, a mianowicie trochę cudownego, świeżego ciemnego chleba i parę kawałeczków makreli. Odkryłam też świetne błonnikowe takie jakby płaty o smaku cebulowym, chyba z firmy Kupiec. Mogą trochę udawać chipsy, a 1 dość duży ma tylko 20 kalorii. Powinnam się ściśle trzymać wyznaczonych posiłków, bo przecież pojutrze ważenie a ja nadal taka głupia :D no, ale trudno, nawet jak nic nie schudnę, to przynajmniej wiem, że ćwiczyłam sumiennie i mięśni trochę zbudowałam w tym tygodniu.

Co do ćwiczeń:
- rower stacjonarny (50 min.)
- hula hop (60 min.)
- Mel B na pośladki (10 min.)
- Mel B na nogi (10 min.)

Trzy ostatnie pozycje jeszcze do zrobienia, ale to żaden problem :) Ważne, że ten mój znienawidzony rower zaliczyłam. Choć w sumie dzisiaj nawet nieźle mi się jeździło.

Mam pytanie do osób zorientowanych w hula hopie. Mianowicie dobrze umiem kręcić tylko w jedną stronę, a w drugą właśnie usiłuję się nauczyć. Czy jak będę kręcić 80 % w jedną i jakieś 20 % czasu w drugą, to zrobi mi się jakaś asymetria talii czy coś? :P

Pozdrawiam :)