Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubię lody, psy i ciepłe leniwe wieczory :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2013
Komentarzy: 14
Założony: 27 maja 2006
Ostatni wpis: 12 kwietnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
karolk

kobieta, 35 lat,

170 cm, 70.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 kwietnia 2016 , Skomentuj

Teoretycznie minął miesiąc, od kiedy się odchudzam.

Teoretycznie, bo w ciągu tego miesiąca zmieniałam swój plan żywieniowy, były Święta, dwa weekendy imprezowe itd.

Schudłam. Nie wiem ile dokładnie, bo wciąż nie odważyłam się zważyć, ale zrobię to może w ten weekend. Niesamowite, jaki mam uraz psychiczny do stawania na wadze.

Ludzie, z mojego bezpośredniego otoczenia twierdzą, że schudłam, spodnie są trochę luźniejsze, brzuch bardziej płaski... ale, no właśnie, dzisiaj patrząc na siebie w lustrze stwierdziłam, że niekoniecznie.

Raczej nic jeszcze nie zeszło z części, z których najbardziej chcę zrzucić, czyli z nóg i z ramion. Wiem, że to za wcześnie, przecież nie chciałam chudnąć z dietą 1000kcal gwałtownie i bezsensownie, to muszę się uzbroić w cierpliwość.

Boję się jednak, że znowu stanę w miejscu. Muszę silnie pilnować codziennej rutyny: jedzenie co mniej więcej 3 godziny (bo wtedy naprawdę nie rzucam się na jedzenie), codziennie gotowy zestaw jedzenia do pracy, trzymanie zdrowego optimum z owocami, a nie przejadanie się nimi.

I latem wreszcie założę...

29 marca 2016 , Komentarze (4)

Oczywiście Święta nie przebiegły tak bezgrzesznie, jak miały. Zwłaszcza wczoraj.

Ciekawostka: rzucałam się dosłownie na serniki, a do tej pory raczej za nimi nie przepadałam :P Śmieszne.

Na szczęście codziennie był jakiś ruch. Spacery plus stepper 40 min (dzisiaj 30, zapał zmniejsza się z każdym dniem :P).

W wolnym czasie szukałam też ciekawostek dietetycznych. To niesamowite, ile jest sprzecznych teorii, a wiele z tych wzajemnie wykluczających się brzmi całkiem sensownie. I bądź tu mądry!

Postanowiłam jednak wprowadzić kilka modyfikacji do diety:

1. Ograniczę jeszcze węglowodany. Niestety większe rozstanie z owocami to rzecz niemożliwa, ale już rozstanie z chlebem, nawet w tak szczątkowej formie jak ostatnio, jest już całkiem realne.

2. Kupię wreszcie olej lniany.

3. Zaufam orzechom kokosowym: kupię sobie znowu olej, wypróbuję mąkę, regularnie będę korzystać z mojego ukochanego mleka. Zacznę w czwartek od puddingu z chia ;)

4. Zamówiłam książkę 2xMe, może czegoś ciekawego się dowiem. A dzisiaj oglądałam w księgarni "Rzucam cukier" i prawie się skusiłam. Fajnie wyglądające przepisy i zdjęcia, póki co odstraszyła mnie cena. No i książka bazuje na diecie paleo, co do której w 100% też nie jestem przekonana.

5. Pytanie kluczowe: co ja jutro zjem na śniadanie!?

Minął drugi tydzień diety, ale oczywiście były Święta, więc dietetycznie nie było. Nie warzę się, zrobię to za dwa tygodnie (jak mi starczy sił). Widzę, po ciuchach i twarzy, że trochę schudłam, ale wiadomo: to preludium do mojego sukcesu ;)

Z innych postanowień na kwiecień:

1. Będę oszczędzać i w ramach tych oszczędności absolutnie NIE KUPIĘ ŻADNEGO KOSMETYKU W TYM MIESIĄCU!!! ŻADNEGO

2. Skończę wreszcie coś pożytecznego z wiecznie marnowanej różowej bawełny: dywanik ;)

I zapomnę o moich wspaniałych motywacjach:

20 marca 2016 , Skomentuj

Niewiarygodne, ale ostatnio korzystałam z tego serwisu... 10 lat temu!!!

Zupełnie zapomniałam, że zostawiłam tu jakieś wpisy. To niesamowita niespodzianka widzieć swoje przemyślenia sprzed 10 lat.

10 lat temu w "o sobie" napisałam: "Jestem giga leniem. Nie ruszam się, bo nie mam ochoty. W zamierzchłych czasach byłam szczuplutka, co niestety uległo zmianie. Cel - powrócić do dawnego stanu. Łatwo nie będzie. Plan - MNIEJ ogólnie, mniej słodko, rzadziej, bardziej aktywnie, zdrowiej. Cel - 17 sierpnia bezproblemowe założenie kąpielówek i luz w pewnych ciemnych jeansach. Oby się udało!".

Od tamtej pory zmieniło się WSZYSTKO! :) Począwszy od włosów, przez główne zajęcie, po styl życia.

Na szczęście widzę, że te zmiany są naprawdę dobre. Chociaż mieć jeszcze raz te 17 lat ;) Gdybym wiedziała wtedy wszystko, co teraz wiem.

Zmienił się całkowicie stan umysłu. W ciągu 10 lat wagowo wróciłam do punktu wyjścia, bo tak, udało mi się w ciągu tych lat ważyć 58, 60, 64 kg.

Jem jednak zupełnie inne rzeczy! Pełnoziarniste pieczywo, chude mięso i ryby, warzywa, kasze. I nie jestem już mega leniem. W ciągu 10 lat zdążyłam nawet na krótki czas popaść w obsesję ćwiczeniami. Dalej lubię się ruszać, a największym problemem jest brak czasu. Stałam się piechurką, uwielbiam chodzić i nad samochód zawsze stawiam własne nogi.

Teraz zgubiło mnie jedzenie zbyt wielkich ilości, za dużo przedłużających się grzesznych weekendów, imprezek alkoholowych. No i odstawienie anty po kilku latach plus moje policystyczne jajniki i insuliooporność.

Po bardzo nieudanej przygodzie z dietetyczką zaczynam, póki co, na własną rękę. W gruncie rzeczy ta wizyta i jadłospis przez nią podany coś mi jednak dały: odkryłam swoje błędy i fakt, że ukrywałam pewne drobne grzeszki, jak nieregularne jedzenie, przeładowanie cukrem, brak kontroli nad tym, co tak naprawdę pożeram.

Nie mam też nierealnych wymagań. Nie muszę już ważyć 55kg. W zupełności wystarczy mi 62. Ważyłam już tyle i wiem, że dobrze się czułam w takiej skórze :) Uda mi się!

Motywacja na dziś: szorty 501 Levi's. Kupię i założę tego lata. 

shorts 501


Tymczasem relaksuję się przy takiej świeczce


I czerwonym "Wielkanocnym Roibosie" :) Miłego wieczoru

28 maja 2006 , Komentarze (3)

gorzej zdecydowanie, choć całkiem dobrze jak na mnie, przynjamniej nie przytyję :) dzień obfitował w słodycze, jednak jadłam je "konkretnie", a nie przygryzka raz na 5 sekund. łącznie dziś wchłonęłam: śniadanie: pół małej bagietki z masłem ziołowym, 2 grube plastry szynki indyczej, pomidor, kubek mleka, kawałek sera pleśniowego obiad: kawałek pieczonego mięsa wieprzowego, łyżka kapusty kolacja (dziś wyjątkowo) pół kromki chleba z masłem, pół kielbasy z grilla słodycze: 5 kostek gorzekiej czekolday, 5 niskokal.ciastek piwnych,3 raffaello,galaretka owocowa,sałatka owocowa dodatkowo jabłko i pomarańcza sporo, ale jak na mnie to i tak dobrze. ruch: wędrówka nierównymi ściażkami leśnymi (fajnie było). zapał dziś niestety mniejszy,ale jeszcze się uda. od dziś, albo od jutra wchodzą mega ćwiecznia na brzuch. zobaczymy p.s. dzięki za komentarze. wsparcie naprawdę pomaga. pozdrawiam

27 maja 2006 , Komentarze (7)

nie będzie łatwo. po lekturze pamiętników mam dość. dziewczęta nie jedzą prawie nic, a chudnięcie idzie opornie. uświadamia mi to, że nie wystarczy się trochę ograniczyć. i będę musiała zacząć ćwiczyć ostro, co mnie martwi najbardziej. przekopałam szafę, chowając rzeczy, które mam za małe, a które bardzo bym chciała założyć. Obwieszczam więc, dla kogo/czego pragnę schudnąć: 1. spodnie: 3 pary jeansów, w których będę wyglądać zajebiście, jeśli tylko a)w jedne się zmieszczę b)drugie i trzecie będę miała luźne 2. fioletowych spodni w kratkę, bo są idealne na koncerty 3. czarnej sportowej spódnicy 4. czarnych elegnackich spodni 5. szortów, które dopiero sobie kupię 6. koszul: czerwonej, w jabłuszka, w kropki oraz t-shirtu w paski i tego, który sobie sama zrobię 7. zimowych kozaków 8. chłopaka z mat-fizu (tak, żałosne) 9. kąpielówek i Krety 10. zagrania na nosie mamie 11. nowego "ja". Słowem: nie ma odwrotu, schudnąć trza. Dziś, niby mało, a się okazało, że dużo: 1/2 bułki z masłem, szynką indyczą i pasztetem + słodka herbata 4 kawałki kurczaka KFC, 7 frytek, sałatka, cola, duża kawa frappe 1 ptasie mleczko banan i jabłko dużo wody i zielonej herbaty dużo chodzenia: wiadomo, silesia, zakupy :) żeby tylko utrzymać motywację.