Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Mały sukces


Nie wagowy wprawdzie, ale każdy się liczy :) Najtrudniejszy dla mnie czas diety jest zawsze wtedy, gdy odwiedza mnie moja mama. Ona uwielbia rozpieszczać wnuki i nie dosyć, że przywozi zawsze tony słodyczy, to jeszcze szykuje masę pyszności. Ciągle coś pichci, ciągle coś piecze. A to placuszki a to bułeczki a to rogaliczki z dżemem, naleśniki, pierogi, ciasto jakieś i inne cuda wianki. Bardzo mącznie i niestety bardzo pysznie. Wszystko to się zawsze na mnie patrzy i krzyczy: "Zjedz mnie! No weź przestań od jednego nie przytyjesz". Ale czy kiedykolwiek kończy się na jednym? No proszę Cię. Nigdy. Tym razem też tak było z tym gotowaniem, ale dla odmiany potrafiłam sobie odmówić :D Jest to moim małym sukcesem i jestem z siebie bardzo dumna. Taki sposób żywienia panował u nas w domu rodzinnym od kiedy byłam mała. Mąka pszenna typ 450 schodziła u nas w tempie 10kg na tydzień. Dieta uboga odżywczo, za to bogata w kalorie i objętościowo do jedzenia po kurek, no bo jak odmówić sobie 12 pieroga czy 5 rogalika? Pół swojego życia miałam nadwagę. Ale się ogarnęłam w porę (jak zamieszkałam sama :D ). Z tym że miłość do potraw mącznych we mnie pozostała niestety (ah te nawyki wpajane od dziecka). Teraz to dla mnie niepojęte, bo u mnie w kuchni, którą ja prowadzę 1 kg mąki wystarcza mi na czas liczony w dniach lub tygodniach. Serio. U mnie co z oczu to z serca i czesto bywało tak, że jak się trzymałam tydzień, dwa, trzy diety, tak mamusine odwiedziny powodowały jakiś amok i zaćmienie mózgu. Dla przeciętnego czytelnika może wydawać się to dziwne, ale dla mnie fakt, że OLAŁAM MAMUSINE SMAKOŁYKI to cud nad Wisłą i normalnie jestem dumna z siebie 😁 Nie było podjadania, nie było obżerania się. Piąteczka na dobry start i oby tak dalej :)

  • Maratha

    Maratha

    13 sierpnia 2021, 09:31

    U mnie kilogram maki starcza na rok... Chyba ze luby sie zmobilizuje i cos upiecze. Raz na 3-4 lata...

    • Karolka_83

      Karolka_83

      13 sierpnia 2021, 10:26

      U mnie głównie do naleśników, które syn uwielbia. A tak to w sumie też nie używam, bo nie mam do czego. Piec piekę, ale zazwyczaj okazjonalnie (goście, impreza urodzinowa). Coby nie kusić. Jak jest to wiadomo że się zje ;)

    • Maratha

      Maratha

      13 sierpnia 2021, 14:05

      u mnie raz na ruski rok do sosow, jak mloda u nas bywala to na nalesniki. Najwiecej mi chyba schodzi na Yorkshire Pudding, bo czasami do niedzielnego obiadu zrobie i do panierki ostatnio, bo mi matka meza rozpuscila i terza sie domaga schabowych XD

  • przymusowa

    przymusowa

    12 sierpnia 2021, 22:42

    Ja tam pierogi i leniwe kocham miłością dozgonną i się ich nigdy nie wyrzeknę, często mamy je u nas w domu :)

    • Karolka_83

      Karolka_83

      12 sierpnia 2021, 22:59

      Ja lubię ruskie i z kapustą i grzybami :) Mniam. Jak są to zjem, pewnie że tak - jako obiad jak najbardziej :) Gorsze są wypieki wszelakie i to w ilościach hurtowych ;)

  • ognik1958

    ognik1958

    12 sierpnia 2021, 22:37

    no wiesz miło ale stanowczo trudno jestem na diecie jak zjem jedno to nie skończy sie na jednym a wtedy to....poleci waga i to w góre a ja nie chce wyglądać jak ...mamusia wybacz

    • Karolka_83

      Karolka_83

      12 sierpnia 2021, 22:55

      moja mamusia ważyła całe życie 49 kg. Od kilku lat waży 54 :D Nie wiem jak z takim żarciem :D I czemu nie odziedziczyłam tego w genach :D