Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
03.08.2014


Wczoraj wieczorkiem biegałam. Udało mi się przebiec 4 km. Może to nie wyczyn, ale pamiętam czasy, w których zadyszkę łapałam po przebiegnięciu 300 m na przystanek, a później problemy z przebiegnięciem 1 km bez przerwy. Chociaż teren terenowi nie równy. Wczoraj byłam wykończona a pot się ze mnie lał. Parę dni wcześniej też zaatakowałam 4 km i byłam jeszcze pełna sił, nie czułam zmęczenia. Po bieganiu nie chce mi się nawet jeść...co jest dla mnie wielkim plusem, bo to właśnie wieczorem pochłaniałam najwięcej jedzenia.

Dzisiaj na śniadanie zjadłam ok. 200 g jogurtu naturalnego z dwiema łyżeczkami własnych powideł i parę ćwiartek ziemniaczków upieczonych wczoraj na obiadek. Już czuję się pełna.

W sierpniu ślub kuzynki...a sukienki jeszcze nie ma. Tyle pięknych sukienek, ale jak już mi w jakiejś ładnie, to zazwyczaj na wierzch wychodzą moje wielkie boczasy. Jak wybieram luźniejszą, to wyglądam jak ozdoba na choinkę. Gdzie tu znaleźć złoty środek?! Jeszcze niecałe 2 tyg.

Jutro dowiem się czy dostałam się na magisterkę. Tak marzę o tej hydrogeologii.

  • katinka75

    katinka75

    3 sierpnia 2014, 14:07

    Super, dobry wynik !:) ja za cholerę nie mogę się zmotywować i ciągle mało mi czasu na wszystko :( A buty za 200zl się kurza uhhh. Trzymam kciuki za magisterkę :)

  • anastazja2812

    anastazja2812

    3 sierpnia 2014, 12:42

    4km to nie byle co ale sniadanie mialas obfite, moglas sobie darowac te ziemniaki. A co z Twoim chlopakiem? Dojrzewasz do tego aby sie rozstac? Wiesz, swoja droga uwazam, ze nie powinnas mu wtedy truc, aby nie szedl na mecz bo potrzeba troche przestrzeni w zwiazku, ale to co on Ci powiedzial w trakcie klotni nie zasluguje na przebaczenie czy zapomnienie. Nie powinnas marnowac swojego czasu na niego.