No i stało się... Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nie mogę się odchudzać:( :)
Z.A. nigdy nam jedzenia do domu nie dawała, może dwa-trzy razy w przeciągu ostatnich dwóch lat. A tu niespodzianka.J. przywiózł od niej 2 niemieckie czekolady i kurczaka w galarecie. MNIAM MNIAM.
U L E G Ł A M ponownie
W nocy zjadłam kawałeczek galarety i 2 kostki czekolady.
Na swoje usprawiedliwienie nie mam nic. No może poza tym, że dawno tego nie jadłam:)
Za to dziś od rana trzymam fason!
Zjadłam to co wskazane w diecie, z małymi wwymuszonymi zmianami.
Zamiast żytniego pełnoziarnistego - żytni zwykły (bo w PIEKARNI nie mieli), zabrakło masła no i papryki nie przełknę - zamiast tego mały pomidorek.
Aż mnie korciło, żeby doprawić to czekoladką, ale narazie wytrzymałam.
Nie śpie od 4.55 i jeszcze nie uległam...ehh
chwiejna88
23 sierpnia 2010, 08:59Dobrze, ze to tylko 2 kawałki tej czekolady :) pilnuj sie następnym razem :)