WITAJCIE!
Tak, jak obiecała, po równym tygodniu stosowania diety zważyłam się. Ponieważ nie miałąm czasu, wyjęłam wagę z kartonu i od razu, w pokoju zważyłam się i już chciałam dalej biec...
Jakież było moje zdziwienie, kiedy a wadze zobaczyłam 75,8, czyli więcej niż ważyłam przed tygodniem. Ostatecznie przeniosłam wagę do kuchni, na wybraną kafelkę, na której miałam dokonywać pomiarów, i cóż??? I okazało się, że mam 73,4!!!!! Na każdej innej kafelce też!
Reasumując, przedziwna wagoprzesteń:) Już zawsze będę się ważyć tylko i wyłącznie w kuchni, w moim miejscu!
Jejq, cieszę się bardzo, bo to oznacza, że po 7 dniach diety schudłam 2,2!!!
A z tych złych wieści, to wczorejsze przyjęcie urodzinowe męża nie odbyło się, bo teściowa miała focha i na 10 minut przed przyjściem nie odwołała!!! Ale żeby nie robić mu przykrości, zjadłam z nim kawalek tortu. W zamian za to, nie zjadłam ani kolacji ani posiłku pokolacyjnego.
A od dziś 5 posiłków - ciekawe która opcja okaże się być lepsza.