Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
życiowe przemyślenia


Witajcie. diety trzymam się, aczkkolwiek pozwalam sobie na jakieś odstępstwa. Wczoraj np. zjadłam na kolację hamburgera w bułce tostowej, bo mąż kupił mi jako niespodziankę. Zjadłam z ogromną ochotą  i wbrew pozorom nie żałuję. Czuje się dobrze (fizycznie) i mam nadzieję na zielony pasek. Dzisiaj mam danie meksykańskie, ale ponieważ synek jest chory to nie wychodzę z domu, zrobię więc sobie warzywa na patelnie z niewielką ilością ryżu i kurczaka (taki skład jest tego dania).

Dzisiaj zebrało mi się na przemyślenia. Nie mam nawet komu się wyżalić. To smutne jest, a wręcz przerażające. Czuje, że moje życie to jedna wielka porażka. Na zewnątrz wszystko jest spoko, mam męża, syna, mieszkanie i samochód. Do tego nie pracuje, tylko opiekuje się domem i dzieckiem.
Ale ja mam już dość. Moje życie jest po prostu nieudane. Jestem NIESZCZĘŚLIWA. Zawsze marzyłam, żeby sie realizować. Z wielkiej miłości przeprowadziłąm się do obcego miasta. Nie mam tu żadnych znajomych (tych co miałam to już nie rozmawiamy ze sobą, bo poszło o pieniądze). Jestem sama. Żadnej rodziny tutaj, żadnych znajomych. Nie mam z kim sie psotkać, odreagować, czy chociażby wyjść na spacer. PRZEGRAŁAM WŁASNE ŻYCIE:(
Najbardziej martwi mnie to, że z mężem już nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Non stop tylko kłócimy się. On non stop zmienia pracę. Nie wiem, czy dlatego, że ma pecha, czy dlatego że nie umie/nie chce mu się robić. Teraz jeździ do kolegi i robi dla niego, ale to tylko jedno auto, a co dalej? On już do pracy iść nie chce bo ma dość użerania się z pracodawcami. Stałego dochodu nie mamy żadnego. Niby chciałby otworzyć coś swojego, ale nie ma na to pieniędzy (pieniądze miałą dać jego matka, ale standardowo okazało się że to tylko były obiecanki). Ledwo wiążemy koniec z końcem. Najbardziej dołuje mnie ta sytuacja. Z mężem nie umiem już rozmawiać. Chciałabym od niego odejść, ale nie mam wystarczająco dużo siły. Z resztą mamy dziecko, a nie chce odbierać mu ojcaa. Z resztą nie mam dokąd pójść:(


  • biedronka1802

    biedronka1802

    9 marca 2011, 17:36

    myślę,że każdy człowiek ma czasem chwile zwątpienia,targają nim wątpliwości dotyczące sensu życia i szczęścia. Pomyśl,że masz wspaniałe dziecko, kochającego męża (choć czasami nie potraficie dojść do porozumienia to chyba szkoda byłoby przekreślić te lata wspólnego życia?). Pracy możesz szukać,choćby na pół etatu. Moja siostra mieszka w Anglii i wychowuje 4 letniego synka. Szuka pracy, która nie koliduje z wychowaniem dziecka, złożyła już kilka ofert i czeka na odzew. Jej mąż pracuje na tirach i całymi dniami go nie ma. Za wszelką cenę stara się zarobić na utrzymanie rodziny-jest ciężko,ale jakoś sobie radzi. Przykro mi, że Twój mąż nie ma pomysłu na siebie, na pracę.sytuacja jest bardzo trudna,ale zawsze wtedy pomaga szczera rozmowa. może powinniście zacząć ze sobą rozmawiać, tak na dobry początek.

  • good.day.my.fat.angel

    good.day.my.fat.angel

    9 marca 2011, 14:07

    każda z nas ma w pewnym momencie swojego życia właśnie takie odczucia... zawsze mogło być gorzej, no pomyśl! hmmm, może idąc dalej tropem vitalii zapisz isę na jakiś aerobik? chociaż raz w tygodniu - tam poznasz nowe koleżanki, z którymi będziecie się świetnie bawić i tracić kalorie ;) od czegoś trzeba zacząć! postaw sobie małe cele i realizuj je. Zacznij regularnie dzwonić do tych, na których Ci zalezy, lub zależało... Będzie dobrze! :)