Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
55 dni


Jak mnie wczoraj @ dopadla to myslalam, ze nie przezzyje. Spoznila sie 2 dni a jak potem dowalila to strach. Musialam wyjsc wczesniej z zajec, a w drodze do domu myslalam, ze z bolu zemdleje. Chyba czas na zmiane antykoncepcji, bo cos mi sie te bole nie podobaja. Z drugiej strony zwalam to na brak seksu ;-) Hahahaha...no niewazne. Dzisiaj juz troche lepiej, choc nadal chodze lekko zmulona. Przesadzilam totalnie z jedzeniem wczoraj, nie mogelam sie jednak opanowac.

 

Sniadanie:

2 tosty z jajecznica z pieczarkami

 

2 Sniadanie:

banan

 

Lunch:

ziemniak nadziewany twarozkiem ze szczypiorkiem

piers z kurczaka nadziewana serem i szynka

 

I tu sie zaczyna katastrofa. Nie wiem czemu mnie tak dopadlo na koniec skoro przez wiekszosc dnia szlo dobrze no, ale ok przyznam sie bez bicia:

pol tabliczki czekolady

ciasteczko 7 days

pol paczki chipsow serowo-cebulowych

kanapka z serem i piklami

gulasz wegierski z ryzem

tymbark wisniowo-jablkowy

 

Dlatego tez dzisiaj postanowilam kupic stoper i zaczac biegac. Coprawda nie mam kondycji zeby biegac przez pol godziny bez przzerwy, ale wracam do tego treningu interwalowego przygotowujacego do biegania. Moze sie znow wkrece.

  • RedTea

    RedTea

    7 maja 2010, 17:43

    z Vitalii nie :)

  • Cocainegirl16

    Cocainegirl16

    7 maja 2010, 13:33

    No i pieknie :) Ciesze się, ze potrafisz wstać, otrzepać się i iść do przodu :*