Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
52 dni


HA! Postanowilam dzisiaj ubrac sukienke do pracy. Dostalam ja od mojego C. na swieta bozego narodzenia, ale byla zbyt cienka, zeby ja nosic, a teraz pogoda sie poprawila wiec oto i jestem. Oczywiscie pierwsza reakcja w pracy - moj szef: 'Kasia...odkad tu pracujesz to jest pierwszy raz kiedy zalozylas sukienke! Swietnie wygladasz.' Oczywiscie to, ze pierwszy raz to nieprawda, ale fakt wygladam swietnie. I czuje sie tez nienajgorzej, na wadze 62kg...czyli juz mi woda zeszla po @. Teraz musze wrocic tylko do sportu i wszystko bedzie swietnie. C. dzisiaj zapisuje sie na silownie...nie zeby tego potrzebowal ze swoim 6-scio pakiem, ale dobrze przynajmniej mu glupoty do glowy nie beda przychodzic jak bedzie zajety.

 

Wczorajsze menu:

 

Sniadanie:

ryz na mleku

banan

 

2 Sniadanie:

jajecznica z cebulka, szynka, pieczarkami do tego 2 tosty

 

Lunch:

noodle z warzywami

 

Kolacja:

tost z serem i szynka

 

Dodatki:

pol rolady czekoladowej...(bez komentarza)

2 banany

  • trikolor

    trikolor

    10 maja 2010, 11:55

    Bo z tymi dywanowymi to jest tak, ze one są takie nudne a rano wynajduje tysiąc rzeczy do zrobienia i jak już ma się je robić, to się okazuje, że jest późno i trzeba wychodzić;) Z rowerem inaczej - po prostu muszę się jakoś przetransportować do pracy;P

  • trikolor

    trikolor

    10 maja 2010, 11:31

    "Dodatki: pol rolady czekoladowej..." --> no to się uśmiałam;))))