Wstalam dzisiaj w nieziemsko zlym humorze, bo najpierw koty zaczely wariowac, wiec obudzily mnie biegajac po mojej twarzy, godzine za wczesnie, potem budzik nie chcial sie wylaczyc, a na koniec jakby to mnie nie moglo obudzic, tesc zaczal walic do drzwi, bo 'myslal' (bo on tak naprawde nie mysli), ze zaspalismy. Podnioslam sie wiec z lozka i poszlam C. kawe zrobic i jedzenie do pracy przygotowac (robie to tylko jak mi sie chce rano wstac - nie ze jakas dobra zonka jestem) No akurat dzisiaj kiedy postanowilam wstac, tesc juz musial sie wszystkim zajac. Tak jakby C. mial 5 lat i nie mogl sobie sam kanapek (ktore byly zrobione dnia poprzedniego) zapakowac. Ogolnie to nazwalismy go touchy-touchy (dla tych co nie znaja angielskiego touch oznacza dotyk/dotykac) Wiec on sie tak wszystkiego tyka i mnie to wyprowadza z rownowagi na maksa. Bo jak ja sobie pranie zrobie to ma mi go nikt nie dotykac, sama moge z pralki wyciagnac i od razu rozwiesic co do rozwieszenia i poskladac co do poskladania. I przede wszystkim ja czekam, az pranie wyschnie do konca, a nie ze wilgotne jeszcze do szafy upycham. Jak smaze C. kurczaka to go robie w jakichs fajnych przyprawkach albo z lekkim sosikiem, a nie z sama sola, no ale jak sie tatus dotknie to musimy potem jesc niedoprawione mieso i rozgotowany makarnow. No ale wracajac do tematu, dziekuje Wam dziewczyny, ze jestescie, bo jak mam zly dzien (czy dobry) moge tu przyjsc, poczytac Wasze wpisy i komentarze i od razu swiat staje sie lepszy. Luv Ya All!!!!
scarlet86
19 listopada 2010, 09:29no nie tylko Ty wstałaś ze złym humorem.. ja nie wiem czy to depresja jesienna czy co.. hehe ale Ty masz ubaw z tym teściem;)