Oki dzisiaj juz mi lepiej. Dopiero zjadlam sniadanie. Zle dzisiaj w nocy spalam, wiec wstalam dzis dopiero przed 11. Mam dziwne koszmary, pewnie podswiadomie denerwuje sie wszystkim co sie wokol mnie dzieje w tej chwili. Zostal tydzien do wyjazdu, co do prac zaliczeniowych stoje w miejscu, bo pinda moja promotorka nadal mi na maile nie odpowiada. Niebardzo moge tez do niej zadzwonic, bo miedzykrajowe tutaj sa masakrycznie drogie. No ale niewazne, dzisiaj sie do mnie odezwala pani z administracji z jedna z prac ktore mam do zrobienia i w odpowiedzi napisalam jej o moich problemach z promotorka i ze sie nie wyrobie z wszystkim na czas. Zobaczymy co mi na to odpowie. Teraz czekam na C. zeby z pracy wrocil, bo idziemy na zakupki...jak ja lubie wydawac pieniadze...to chyba jakas choroba ;-) Niewazne, trzeba przed swietami kilka rzeczy kupic, jak kartki swiateczne, jedzenie dla mojego Delsona na dwa tygodnie, bo zostanie z 'babcia' znaczy sie z tesciowa, a dla niewtajemniczonych Delson to moja kotka ukochana. Teraz pojde dalej szukac prezentow dla siebie...to takie beznadziejne jak trzeba samemu sobie prezenty wymyslac.
tagitelle2
12 grudnia 2010, 11:57koteczka jakby "meskie" imie dostala.........hihihi