Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Grunt to sie nie zalamywac


No po wczorajszym wazeniu wcale mi nie za dobrze. cm spadly po 0.5 w biodrach i udach. Waga niestety na plusie 0.7kg od zeszlego tygodnia. Nie wiem dlaczego. Moze za duzo zjadlam, bo nie sadze, zeby to byla wina tych dwoch dni ktore oposcilam na silowni w zeszlym tygodniu...a moze. Nic, w tym tygodniu nie bedzie przerw i zobaczymy. Nie wiem co sie dzieje, ale od dwoch dni boli mnie zoladek po jedzeniu. Tak w ciagu dnia jest ok, ale po jedzeniu mnie zaczyna bolec niemilosiernie. Jak nie przejdzie za 2-3 dni to sie przejde chyba do lekarza na jakies badania.

Wogole to musze jeszcze o czyms opowiedziec niezwiazanym z dieta. Meczy mnie to bardzo, a jak mnie cos meczy to musze o tym mowic. W sobote widzial na wlasne oczy jak ktos przejechal kota na ulicy i sie nawet nie zatrzymal czy chocby zwolnil, zeby zobaczyc czy mozna zwierzeciu pomoc. Ja natychmiast zatrzymalam C. i wysiadlam z auta (jechalismy z przeciwnego kierunku), myslalam, ze moze bede mogla pomoc biedakowi, niestety tamta osoba bez serca najechala mu na glowe i nie mozna bylo go juz uratowac. Byl to najokropniejszy widok jaki kiedykolwiek widzialam, a najgorsze jest to, ze teraz kolo tego miejsca codziennie musze przechodzic. Na ulicy nadal jest plama krwi, ktos ja przysypal jakims bialym proszkiem. Byla z nami w samochodzie siostra C. wiec odwiezlismy ja do domu najpierw. Po drodze zatrzymalismy sie na policji, zeby poinformowac o zdarzeniu, zeby ktos to biedne cialko zabral z ulicy. Nikt nam nawet drzwi nie otworzyl - pieprzona policja, nieroby cholerne. Potem chcialam po kotka wrocic, zeby go zabrac z ulicy i pochowac, ale juz go ktos zabral. Czemu ludzie nie maja serca i rozumu jesli o to chodzi. My kota widzielismy z daleka i C. zwolnil, drugiemu kierowcy zbytnio sie spieszylo. Mam nadzieje, ze umrze w meczarniach, zycze mu tego z calego serca.
  • notion

    notion

    4 lutego 2011, 12:33

    Też nienawidzę jak zwierzęta cierpią przez ludzką bezmyślność.. Wczoraj Mój opowiadał mi jak to był u klienta, który.. hoduje norki na futro... Moja reakcja: "Nigdy ale to przenigdy nie waż się kupować mi prawdziwego futra". Przecież umiemy już produkować tyle różnych materiałów, a ciągle wykorzystuje się zwierzęta. Tak robili ludzie za czasów kamienia łupanego. Co w tym pięknego, że tyle to kosztuje? Mam wrażenie, że ludzie płacą za cierpienie tych zwierząt.