Ok...wiec co to bylo we wtorek...Szczerze to malo pamietam, strasznie mialam dojechany dzien. Zasnelam znow prawie na zajeciach na uczelni. Siedze w pierwszym rzedzie, wiec musi to swietnie wyglada z perspektywy lektora. Coz...nic nie moglam na to poradzic. Ostatecznie sie jednak obudzilam i dalam rade pociagnac do konca. Po powrocie do domu zabralam sie za projekt, ktory moja grupa miala skonczyc na wczoraj, a ze ja mialam zrobic ostatnie poprawki, przypisy i dodatki to oczywiscie dostalam wszystko na sam koniec, gdzie chcialabym zauwazyc sam koniec to godzina 23 we wtorek, tak wiec siedzialam nad tym do 4 rano. Jak poszlam spac to chcialam przestawic budzik z 6.30 na 7.30, bo stwierdzilam, ze nie bede sobie tej godziny ze snu zabierac...coz bylam tak zmeczona, ze zamiast przestawic budzik nastawilam timeer na 7,5 h......oczywiscie spoznilam sie do pracy bagatela godzine, bo na szczescie obudzilam sie o 9 a nie z timerem o 1 po poludniu. Co do jedzenia to nie wiem czy wszystko pamietam...
Sniadanie:
Jajecznica na szynce
II Sniadanie:
jogurt
Lunch:
kurczak z szynka zapiekany w ciescie
Obiad:
mieso mielone z cebulka zapiekane w ciescie
Dodatki:
jogurt x 2