Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
68


No i stwierdzilam, ze nie potrafie sie na niego wsciekac. Wczoraj przez caly dzien chodzilam jakby mnie cos ugryzlo i chcialam mu kilka niekoniecznie milych rzczy powiedziec, ale jak tylko zadzwonil i uslyszalam jego glos to mi serce z miejsca zmieklo i koniec bylo z moimi cierpieniami. To chyba jednak prawdziwa milosc. I notion masz racje, nie potrafilabym go wymazac z mojego zycia tak poprostu, musialby zrobic cos naprawde okropnego i to tez nie daloby gwarancji, ze moglabym o nim tak poprostu zapomniec. Tak wiec dzisiaj znacznie lepszy dzien i nawet moja zdziczala waga nie popsula mi humoru wkazujac znow 67.5 kg...Dzisiaj glodowka na herbatkach, tylko sniadanko jakies lekkie zjem, bo ja bez sniadanka to nie moge. A glodowka przyda sie po wczorajszym wieczorze z kolezanka gdzie wrabalysmy 2 paki popcornu, wypilysmy butelke wina i po koktajlu...

 

A z wczorajszych zapychaczy:

 

Sniadanie:

Salatka z tunczyka, jajka, cebuli i salaty (ktora to dokoncze dzisiaj na sniadanie)

 

II Sniadanie:

2 jogurty

 

Lunch/Obiad:

stek wolowy z sosem czosnkowym (smakowal jak podeszwa ale dalo sie nim zapchac zoladek)

 

Dodatki

2 koktajle alkoholowe

2 kieliszki wina

paczka popcornu light

krakers z pasztetem

2 ciasteczka Lu Petite

  • trikolor

    trikolor

    26 października 2009, 14:15

    .. ja wczoraj pół butli wina i jakoś dziś niewyraźnie w pracy.. Do dobrego alkoholu chyba mam wieksza słabość niż do słodyczy;))