Wczoraj bardzo leniwie, wtalam dopiero ok. 2...nie chcialo mi sie siedziec w domu z mooim uposledzonym wspolokatorem, wiec wyszlam na sniadanie na miasto. Jak wrocilam zakopalam sie pod koldra, bo bylo strasznie zimno. Probowalam sie pouczyc, ale mi nie wyszlo. Zadzwonil moj kochany, chwile pogadalismy, a ja zamiast zabrac sie do nauki zaczelam sobie ogladac 'The biggest loser' i tak mi zlecial czas do wieczora. Potem przez pomylke wyslalam mu smsa ktory mial byc dla mojej kolezanki...automatycznie otrzymalam tel. zwrotny z zaputaniem co mial ten sms znaczyc...hm...ok troche mi sie na niego naskarzylo, ale nie napisalam nic czego by juz nie wiedzial. Czyli, ze jestem zla, ze sie upija co weekend to zerwania filmu i ze mi sie w glowie konflikt tworzy miedzy: 'nie pamietam co sie wczoraj dzialo' a 'nic sie nie stalo' (czyt. nikogo nie poznalem, z nikim sie nie przespalem) No bo skad on moze wiedziec, czy mnie nie zdradzil, skoro nie pamieta co sie dzialo?! Tlumaczyl, ze nawet jak jest na tyle pijany zeby nie pamietac szczegolow to i tak ma swiadomosc na temat kluczowych momentow wieczoru. Ok niech mu bedzie. Niby sobie wszystko wyjasnilismy, polozylismy sie spac. Ja sobie jeszcze zrobilam kakao i zaczelam czytac 'Kwiat pustyni'. Poszlam spac i tyle...caly moj dzien. Super interesujacy czyz nie?
Menu:
Sniadanie:
Smoothie
2 ciastka owsiane
parowka w ciescie
II Sniadanie:
jogurt
Lunch/Obiad:
piers z kurczaka gotowana w rosole, warzywa na parze (szparagi, brokuly, cukinia,i te male smieszne kukurydziane kolbki) + sos czosnkowy na bazie jogurtu naturalnego.
Dodatki:
2 kolejne ciastka owsiane
kakao