Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
ciągle długa droga przede mną


Dzisiaj się poddałam. Dotarło do mnie jak daleko mam do celu. Pogodziłam z tym, że ostatnie pół roku to straszne pasmo wszelakich zawirowań i raz chudłam, raz nadbierałam to, co ze mnie zeszło. W połowie grudnia było 67 kg, dziś jest 65...
Teraz już wiem jakie błędy popełniałam, wiem co robić, żeby za kolejnych kilka miesięcy taki wpis się nie powtórzył ;) Wiem jak nad sobą pracować ;)
A jak się poddałam? 
Jadę do sklepu po szerokie szorty i może jakąś spódnicę. Trochę mi zajęło oswojenie się z myślą, że to, co nosiłam w zeszłe wakacje spokojnie może na mnie poczekać do wakacji kolejnych. Teraz jestem rozmiar 42 i nie ma zmiłuj, w 38 się nie zmieszczę ;D

Co do mojego eksperymentu dietowego... jest pewien sukces. Nie uważam już, że dzień bez kanapki to dzień stracony ;D Ciągle biję rekordy w spożywaniu warzyw i jest cudnie! Moje jelitka są szczęśliwe ;D Pożyję sobie jeszcze troszkę bez "mącznych" węglowodanów. Może nie przez te dwa tygodnie, jak wcześniej zapowiadałam, może troszkę krócej...;)  Nie sądziłam, że tak szybko odzyskam kontrolę nad własnym menu i będę potrafiła w tym samym czasie robić sobie sałatkę i grzanki z boczkiem, i żółtym serem dla męża ;D
  • aa5iek

    aa5iek

    11 maja 2013, 08:14

    Skąd ja to znam... Dla siebie przygotowuję jedzonko osobno, a dla córci i chłopa osobno. Czasem skuszę się i spróbuję ichnego jedzonka, tłumacząc, że muszę wiedzieć jak smakuje przygotowana przeze mnie potrawa... Zgubne :/ Powodzenia i duuużo siły życzę ;)

  • lola7777

    lola7777

    9 maja 2013, 15:50

    Do lata zmiescisz sie w 38 jak sie postarasz:)

  • Ninazou

    Ninazou

    9 maja 2013, 13:06

    Trzeba w sobie znalezc mnostwo sily,zeby gotowac dla calej rodziny i odchudzac sie. Mi bylo latwiej jak gotowalam tylko dla siebie i corci, a moj chlop byl tylko w weekendy.Teraz ma prace na miejscu, wiec jest duuzo ciezej :-)