Zaczne od wagi. Ruszyla, choc zdaje sobie sprawe, ze to woda wiec szalu nie ma. Pierwszy tydzien -1,30kg. Pocieszeniem, takim drobniutkim jest to, ze lepiej wchodza ciasniejsze spodnie. Ale nie przesadzam z radoscia. Na to jeszcze przyjdzie czas.
Dieta- hmmm, no coz, duzo modyfikuje, czasem zmieniam na cos zupelnie innego, swojego ale w granicach rozsadku. Choc zdarzylo sie kilka razy, ze rozsadek gdzies przepadl, zapodzial sie, zniknal Na przyklad dzisiaj- pol paczki Memememsow- jak mowi moja cora.
Takich wyrzutow sumienia nie mialam chyba odkad jako nastolatka zostawilam swojego ex.
Boze jak mi bylo,zle, mialam mdlosci, wzdety brzuch i ch... wie co jeszcze!!! Dlaczego czlowiek sobie robi takie rzeczy????
Mam nadzieje,ze taki wyskok sie nie powtorzy.
Duzy pozytyw diety- nauczylam sie pic mnostwo wody.
Co jeszcze..... aha, cwiczenia. No coz te z rozpisanego treningu to nie dla mnie. Ja potrzebuje wiecej kardio!!! Musze szybko zdjac zimowa opone!!!
Zaczelam wiec z Jillian, przymierzam sie do Chodakowskiej. Ale wszystko w swoim czasie.
Martwia mnie tylko moje kolana, czasem jakos nie daje rady cwiczyc. No i jest ktos, kto mi nie daje Otoz moje dziecie intensywnie probuje mi dorownac, w efekcie czego pare razy niechcacy jej sie dostalo jak machalam rekami. A prosze, juz krzycze nawet i nic nie skutkuje.Nawet bajki, porazka. No i musze cwiczyc wieczorem z czego absolutnie nie jestem zadowolona. Gdy cwicze rano, to mam wiecej sily i zapalu. I zmeczenia po tak nie odczuwam.A wieczorem to mam jedynie zwalic cielsko do lozka.
Na silownie moge chodzic tylko w weekendy, bo MyM. pracuje do pozna. Znalazlam taka razem z basenem, wiec mam troche przyjemnosci i relaxu w wodzie, potem jeszcze w jaccuzi i saunie.
Aha i jeszcze prosba o kopniaka, takiego solidnego!!!!!!Bo moja motywacja wziela holidaya
No to tyle na dzis, bez odbioru.