Można powiedzieć, że od ostatniego wpisu stabilizowałam wagę wyjściową ;) Ważyłam się codziennie, a po tygodniu uśredniłam wynik. Teraz liczę na spadki ;) Dopracowałam też wszystkie założenia "nowej - starej" diety. Znowu prowadzę dzienniczek z menu i aktywnością, i jakoś leci ;) Dużo czasu spędzam poza domem, w końcu mam buty, które mnie nie krzywdzą, to i na długaśne spacery chętniej wychodzę. Nareszcie łapię trochę słonka! :) I odkryłam sposób na opalenie piszczeli - przyspieszacz opalania - na prawdę działa! To chyba będzie pierwsze lato, w którym opalę nogi! :D
W końcu che mi się chcieć :) Ten stan trwa już dwa tygodnie :) Korzystam ile wlezie, zanim znowu mnie dopadnie jakaś pseudo deprecha.
Na jednym ze spacerków trafiłam na stragan z owocami sezonowymi. Uwaga teraz będzie bulwersująco - nie pamiętam od ilu lat nie jadłam truskawek lub wiśni. Chyba od czasu, gdy opuściłam dom rodzinny... Robiłam kilka przymiarek do owoców z bazaru, ale... to nie było to. Czasem kupowałam, ale nigdy nie trafiłam na owoce, które smakowały by tak, jak pamiętam, że powinny. Z czasem pogodziłam sie z tym smutnym faktem i bez emocjonalnie mijałam te wszystkie stoiska. Aż do wczoraj... Zobaczyłam agrest i czerwoną porzeczkę, i... dostałam ślinotoku. Oczywiście nie umiałam się powstrzymać. A w domu? Okazało się, że owocka są kwaśne, zarówno agrest, jak i porzeczka zostały zerwane za wcześnie :/ Cóż... mam teraz dużo kompotu i nauczkę żeby raz podjętej decyzji nie zmieniać pod wpływem chwili...
Jednak nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło... Taki kwaskowaty kompocik, dobrze schłodzony...mhmrrrm...pycha :D w sam raz na letnie wieczorki, gdy człowiek odmawia sobie piwka ;D
pitroczna
10 lipca 2013, 11:43super, ze chce ci sie chciec, oby tak zostalo!!! powodzenia:)
freaksme
10 lipca 2013, 11:36to w czym problem, jeśli sprzedawca wie , że ma smaczne owoce to bez problemu daje spróbować i wtedy będziesz wiedziała czy warto brać. A na prawdę, jeśli trafisz na dobrego sprzedawce staniesz się jego stałą klientką i wtedy sam Ci będzie doradzał co danego dnia najlepiej wybrać. Ja bym zaryzykowała jeszcze podjąć próbę kupna. Tylko nie od kogoś kto sprzedaje towar,który sam kupił. Najlepszy jest towar z pierwszej ręki (własnego ogrodu)
lola7777
10 lipca 2013, 10:53Oj to slonce sprawia,ze sie chce chiec:) a owoce skoda slow,ja przy stoisku stoje i nie ma w czy wybierac,wszystko,ladne,pachnace...a w srodku twarde i kwasne,ale udalo mi sie znalezc ostatnio dobre brzoskwinie i morele,drogie jak cholera ,ale wole juz bulic wiecej i miec prawdziwy smak:)..... Chyba tylko ziemniaki sie nie zmienily:)
Mileczna
10 lipca 2013, 09:21ja tam uwielbiam kompociki....a smak dzieciństwa faktycznie cięzko odszukać w kupnych owocach :(