Strasznie mi jej brakuje :(
To dopiero tydzień (niecały!), a ja bym chciała zobaczyć nie wiadomo jakie efekty. Nie mądra ja :/
Obiecałam sobie nie wyciągać żadnych wniosków przed upływem miesiąca. Ciężko jest... Dni niby tak szybko mijają, ale każdego kolejnego dociera do mnie, że to za wcześnie żeby coś podsumowywać, że wszystkie moje "chcenia" jak na razie mogą się wypchać. Na efekty trzeba poczekać...
A te przyjdą z pewnością ;) Już sam trening sinej woli powinien zaprocentować ;D
pitroczna
7 sierpnia 2013, 09:33najwazniejsza jest cierpliwosc i, tak jak mowia poprzedniczki - nie skupiaj sie na efektach, a na nowych, lepszych nawykach :-)
obwarzanka
6 sierpnia 2013, 17:41Spróbuj nie myśleć o efektach, ale o celu :) I do niego dąż. Po trupach, ale dąż i nie odpuszczaj ;] Odchudzanie to nie droga na skróty.. tak często o tym zapominamy. Cierpliwości i wytrwałości, a wkrótce będzie nagroda:) Trzymam kciuki!
Hacziko
6 sierpnia 2013, 12:37levitacja ma ciekawe podejście. Ja też taka jestem, że na drugi dzień już bym chciała nie wiadomo co, ale musimy się trzymać, bi nie mam zamiaru po raz kolejny podejmować decyzji o odchudzaniu :)
levitacja
6 sierpnia 2013, 09:02Najlepiej to w ogóle nie myśleć o żadnym odchudzaniu i o efektach. Tylko nie potrzebna frustracja. Ja z góry założyłam, że 5:2 to do końca życia( właśnie dla komfortu psychicznego, a jak będzie to się okaże) i na nic nie czekam ;D
lola7777
6 sierpnia 2013, 09:00Czasem jak sie bardzo chce to wrecz dwrotnie sie dzieje...nie przytyj przypadkiem:)