Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 10 - zumba po raz drugi


Witajcie Chudzinki!

Rano miałam zakwasy, czyli wczorajsza zumba była efektywna Na szczęście koło południa czułam się już wybitnie dobrze i nie miałam oporów, żeby dzisiaj wybrać się ponownie na ćwiczenia (też zumba).

Ale była mniej wymagająca, bo instruktorka - jak się przyznała - była już zmęczona. Kusi mnie jutro rano joga... Się zobaczy :P

Nie lubię czwartków Nie dlatego, że mam 2 wymagające wykłady i laboratoria, ale dlatego, że pomiędzy nimi nie mam czasu na powrót do akademika i zjedzenie drugiego śniadania Dzisiaj przyszłam po laborkach tak sakramencko głodna.... Ale nie rzuciłam się na jedzenie Sukces!

Ach, zaliczam jeszcze mały sukcesik na swoje konto (mały, bo nie wiem na ile prawdziwy)! Musiało mi coś sadełka z okolic bioder spaść, bo dzisiaj w spodenki się zmieściłam właściwie bez problemu A może tylko materiał się trochę rozciągnął? (We wtorek był świeżo po praniu...)


7.00 musli z mlekiem, zielona herbata
13.50 pół paczki ryżu długoziarnistego, 2 małe pulpety z mięsa mielonego z sosem, 2 korniszony, 2 średnie jabłka
19.50 3 małe kromki domowego chleba z sałatą <uzależnienie od sałaty się kłania xD>

Aktywność: 10 minut marszu (6.5 km/h, 55 minut zumby, chodzenie na uczelnię x4)

Wracam do sprawozdanka z fizyki. Do usłyszenia (jutro ważenie i mierzenie...)!

  • Kamillla1991

    Kamillla1991

    18 kwietnia 2013, 20:58

    ważymy tyle samo i mamy ten sam cel! :) musimy się wspierać :D