Hej!!
Dziś już 17 dzień mojego nowego trybu życia! Od ponad tygodnia ćwiczę 2 razy dziennie, bo za tydzień wracam do pracy i już nie będę mogła sobie na to pozwolić z powodu braku czasu :( Dlatego też teraz nadrabiam na przyszłość ;)
Rano ćwiczyłam ramiona - 10 min fitappy i 50 min z E.Ch i gwiazdami :) - ok. 400 kcal
Śniadanie: kawa z mlekiem + płatki z jogurtem, kilka orzechów nerkowca + suszona żurawina.
II: Ś - kawa z mlekiem + marchewka
O: Krem z brokułów zabielany jogurtem naturalnym z fetą i groszkiem ptysiowym + jabłko + zielona herbata
Pdwk: kiwi + wafel ryżowy z plastrem sera koziego
K: planuję sałatkę: sałata, pomidor, wędzony łosoś, kilka ziaren dyni + sos vinaigrette z bułką pełnoziarnistą
Myślę, że nie powinno to przekroczyć 1 800 kcal :)
Wieczorem - rowerek stacjonarny 60 min - 690 kcal
Będzie spalone: 1090 :)
Zauważyłam że im więcej ćwiczę, tym mniej chce mi się jeść. Nie mam już takich zachcianek typu czekolada, czipsy albo coś z maka :). Jak biegałam w tamtym roku od sierpnia do grudnia, to faktycznie też nie miałam ochoty na słodycze.. Coś jest w tym sporcie chyba, bo teraz znów nie mam ochoty na słodkie :)
Moim ogromnym problemem było do tej pory to, że jadłam duże porcje. Wydawało mi się, że skoro jem samo zdrowie to nie wiadomo ile mogę tego zjeść.. Niestety byłam w totalnym błędzie!! Na szczęście teraz odchudzam się z głową bo nie mam zamiaru znów spotkać się z efektem jojo!!
Na początku diety miałam ciągle ochotę coś zjeść ale na szczęście już w trzecim tygodniu się to unormowało i nie mam napadów głodu i mój wewnętrzny żarłok się uśpił (oby na zawsze).
Już wyobrażam sobie jak wyglądam w tych wszystkich sukienkach które na mnie czekają w szafie od ponad 2 lat i w tych spodniach rurkach!! Te wizualizacje sprawiają, że wstaję z kanapy i ćwiczę!! :)
W tamtym roku kupiłam sobie miętowe rurki.. Oczywiście trochę brakowało by się dopięły, ale uznałam ze zrzucę te 5 kg i będą jak ulał. Niestety nie tylko nie zrzuciłam, a przybrałam co najmniej 6 kg .. ;/ Na razie nie będę kupować nowych ciuchów, bo czeka na mnie całą szafa całkiem nowych i nie chodzonych!!
Trzymajcie się i bądźcie wytrwałe w dążeniu do celu!! Nie ma co tracić czasu,bo czas i tak minie, a tylko od nas zależy czy my wypiękniejemy!!!!
Vacaburra
28 lutego 2013, 21:19Może to racja z tym całym gadaniem o endorfinach, jak bierzemy je ze sportu to juz z czekolady i słodkiego nie musimy hehe:) pozdrawiam serdecznie!
Aniolekkkkkk
28 lutego 2013, 20:35robię Jillian Mihaels 30 day shred..pozdrawiam..
cambiolavita
28 lutego 2013, 00:28Fajnie miec takie ciuchy, ktore czekaja na Ciebie w szafie, ale jeszcze fajniej jest do nich schudnac i moc w nich w koncu chodzic :)
Eilleen
27 lutego 2013, 20:31Mnie rzadko nachodzi ochota na coś słodkiego. Nie zawsze wygrywam tę walkę. Ja też mam sporo ubrań które tylko czekają aż schudnę :-) Wiele razy coś kupowałam ciut mniejsze no i jakoś nigdy nie udało mi się schudnąć. Teraz uda się nam na pewno :-)
spaula
27 lutego 2013, 16:25Ja czasami nadal mam ochotę na jakiś kawałeczek ciasta czy czekoladę , na chipsy mam często ;) Mimo że już od prawie 3 miesięcy zdrowo jem i dietkuję ;))
niunia555
27 lutego 2013, 16:16Gratuluję tak silnej woli... Tak trzymaj dalej, na nie długo wszystkie Twoje ciuszki będą leżec jak ulał... Życzę powodzenia:)