Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubię dobrą książkę, film i spacery

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5224
Komentarzy: 18
Założony: 6 lipca 2010
Ostatni wpis: 14 lipca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kinia788

kobieta, 46 lat, Kraków

156 cm, 69.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

14 lipca 2017 , Komentarze (1)

No witam. Chyba mnie nie było bardzo długo. W życiu różnie się układa, raz jest lepiej , raz gorzej. Dzisiaj robiłam porządki w papierach i znalazłam hasło i login do tej strony. Byłam Bardzo ciekawa jak dawno nie pisałam. Jak już się dowiedziałam to doszłam do wniosku, że czas bardzo szybko ucieka.(szloch)

Mam nadzieję, że teraz będę częściej tutaj zaglądać. 

Nie wiem, czy powinnam podejmować wyzwanie dietetyczne, bo nie jestem przekonana o mojej wytrwałości.

Na początek postaram się częściej zaglądać a później się zobaczy. Od około 4 lat ciężko u mnie z motywacją, życie trochę się posypało i po prostu brakuje sił do walki. Cały czas jednak mam nadzieję, że uda mi się coś z siebie wykrzesać. Pomóżcie proszę ;(

4 maja 2011 , Skomentuj

Witam, świeta świeta i po świętach . zarówno po jednych( Wielkanocnych) jak i po drugich(weekend majowy). Muszę powiedzieć że jestem z siebie bardzo dumna, w święta nie obżerałam się. zjadłam tylko dwa kawałki ciasta.moja waga zaczyna wyglądać coraz lepiej, sylwetka też. mieszczę się w ciuchy sprzed kilku dobrych lat, to ogromna satysfakcja. już bez większego skrępowania mogę ubrać bardziej dopasowane ciuchy, nie wylewa się ze wszystkiego tak jak wcześniej.

Nie wiem czy to dużo czy mało ale zdałam sobie ostatnio sprawę że od urodzenia mojej młodszej córki( w czerwcu minie 2 lata) schudłam 31 kilogramów.

Trzymajcie za mnie kciuki żebym dotrwała do końca mojego postanowienia

25 lutego 2011 , Skomentuj

Hej wszystkim, jestem z siebie bardzo zadowolona, bo małymi kroczkami zbliżam się do swojego celu, jeszcze długa droga przede mną ale najważniejsze że sa jakieś wyniki

31 stycznia 2011 , Skomentuj

Witam o poranku. Siedzę sobie w pracy i korzystając z chwili wolnego posatnowiłam coś napisać. Jeżeli chodzi o moja wgę to narazie nic się nie zmieniło, ale cieszę się że nie przybieram na wadze. W piątek wieczoram wróciłam do domu po tygodniowej tułaczce z dziećmi . Musiałam się wynieść bo w domu miałam remont więc nie było rady. Nie powiem żeby było łatwo ale jakoś przetrwałam. Wróciłam i miałam pełne ręce roboty bo najpierw trzeba było wszystko poprać bo w sobotę rano starsza córka wyjeżdżała na obóz, a do tego to sprzątanie...... Udało się wszystko na czas, córka spakowana pojechała a ja w sobotę około 19-ej mogłam usiąść i powiedzieć że skończyłam. Mieszkanie wygląda naprawdę super!!!!!! Jestem bardzo zadowolona.

Moja koleżanka z pracy w sobotę miała swoją obronę pracy licencjackiej, zdała na 5!!!!! Ja cały czas odwlekam skończenie pisania swojej magisterki, już mam większość napisane ale jakoś tak idzie po grudzie, Gosia trochę mnie zmotywowała tym że jej się tak szybko udało, teraz kiedy już mam remont za sobą muszę się wziąć za pisanie i zakończyć to co powinno byc już skończone dawno temu.

9 stycznia 2011 , Komentarze (1)

Witam, dawno mnie nie było ale dni uciekają niewiadomo kiedy. Minęły święta, na szczeście nie objadałam się i nie przybrałam na wadze. Cały czas dążę do swojego celu 65 kg i jakoś pomału zmierzam w dobrym kierunku, wiem że jeszcze daleka droga przede mną ale dam radę. Lepiej się czuję, lepiej wyglądam i mogę w końcu normalnie się ubierać a nie w workowate ciuchy. Pozdrawiam wszystkich

14 listopada 2010 , Skomentuj

witam, dawno mnie nie było, ale jak już wcześniej pisałam mąż mi się pochorował, a do tego dzieci, dom, praca. Na szęście z mężem jest lepiej, był nawet u dietetyka, dostał dietkę i od 2 tygodni przestrzega jej co dla niego jest dużym wyczynem. Mi udało się schudnąć 2 kilogramy, może to nie jest zbyt dużo jednak mnie bardzo to cieszy.

21 października 2010 , Komentarze (3)

Witam, czy ta czarna seria kiedyś się skończy????

Najpierw w weekend gorączkujące dziecko, biedne słaniające się na nogach i uciekające przed matką" potworem" z łyżeczką syropu, a teraz mąż. Kilka dni temu spuchła mu noga, zaczerwieniła się i zaczęła boleć. Mój mąż dość sobie waży. Nie chciał iść do lekarza ale jak ból stał się nie do wytrzymania w końcu poszedł wczoraj i bardzo się przestraszył. Lekarz jak go zobaczył chciał połozyć go do szpitala ale on oczywiście się nie zgodził, okazało się że ma zakrzepicę żył w nodze. Dostał antybiotyki, jakieś inne leki i na "deser" 30 zastrzyków w brzuch, które ma sobie sam robić. Poprostu masakra, szpital na peryferiach. Czy wszyscy faceci tak mają że czekają na ostatnią chwilę aż już jest stan krytyczny??? Gdyby poszedł wcześniej nie byłoby takiego problemu, a teraz jeśli ta zakrzepica mu się oderwie to może pójść do serca i...... nawet nie chce o tym myśleć, mam już dość!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1

16 października 2010 , Skomentuj

Ledwo widzę na oczy. Całą noc nie spałam bo młodsza córka miała gorączkę i nie spała, kręciła się i trzeba było z nią siedzieć. Zasnęła o 6:30 rano a ja wtedy musiałam wyjść do pracy, masakra. Najbardziej w tym wszystkim szkoda dziecka, bo biedne się męczy. Teraz pojechała do lekarza z tatusiem, zobaczymy co powie???? Nie lubie jak mi dzieci chorują!!!!!!

W nocy czuwałam, paliłam i troche podjadałam za co jestem na siebie bardzo zła.

Mam nadzieję że uda mi się nad tym zapanować!!!!! Szkoda byłoby zaprzepaścić tyle straconych kilogramów

15 października 2010 , Komentarze (1)

Zaniedbałam strasznie pisanie!!!!!!!!!! Na szczęście odchudzania nie zaniechałam. Nie ważyłam się wprawdzie ostatnio ale jestem dumna, bo robiąc porząki w szafie okazało się że spokojnie i na luzie mieszcze się w ciuchy, które nosiłam grubo przed ciążą, czyli jakieś 3 lata temu. Bardzo miło byłam zaskoczona z tego powodu, córka teżbyła dumna z mamusi.

Boję się trochę nadchodzącej jesieni i zimy, zastanawiam się jak przetrwać je bez objadania się przy telewizji. Mam nadzieję że moja silna wola zwycięży i nie nabiorę niepotrzebnago tłuszczu.

 

6 września 2010 , Skomentuj

Witam po wakacjach. Po miesięcznej przerwie w pracy barrrrrrdzoooooooo nie chciało się wrócić do tegie kieratu ale cóż innej rady nie ma.

Córka przetrwała  obóz i nawet po była zadowolona. Bałam się że po takim wysiłku zrezygnuje z trenowania ale  na szczęście tak się nie stało.

Udało mi się zrzucić 6 kilo, jestem z siebie bardzo dumna, ale nie zamierzam usiąść na laurach ale walczyć i kolejne kilogramy aby osiągnąć swój cel!!!!! Trzymajcie więc kciuki