Ostatnie trzy dni były bardzo aktywne, w sobotę całodzienne sprzątanie, w niedzielę porządki na działce, a wczoraj spędziłam cały dzień w pracy. Na ćwiczenia nie miałam naprawdę siły i byłam wykończona, do tego wszystkiego dopiero dzisiaj przeszły mi zakwasy po Kilerze, moje łydki wreszcie są normalne:)
Postaram się dzisiaj wreszcie ogarnąć, trzeba zrobić jakiś Skalpel:)
Waga trzyma się dobrze, wczoraj troszkę spadło, a mianowicie waga pokazała
64,4 kg. Podejrzewam, że dzisiaj znowu będzie 64,8, bo wczoraj pozwoliłam sobie na kanapki z szynką i majonezem, byłam naprawdę głodna... nie miałam za bardzo nastroju i pozwoliłam sobie na chwilę słabości z krówką i merci:)
No, ale nic nie poddaję się...
Miłego dnia życzę:)
Zmotywowana88
1 października 2013, 17:03Każdy ma chwile słabości. Ważne żeby się szybko ogarnąć i wrócić do zdrowego trybu życia :) trzymaj sie dzielnie :)